Po wygranej w niedzielnym meczu 5:2 kibice opolskiego zespołu liczyli, że ich ulubieńcy będą ponownie w stanie zagrać tak dobry mecz. Niestety stało się inaczej. W ekipie gospodarzy nie mógł wystąpić kontuzjowany pod koniec trzeciego spotkania Bartłomiej Bychawski, a jego koledzy sprawiali wrażenie, że starcie rozegrane dzień wcześniej kosztowało ich bardzo dużo sił.
Pierwsze minuty były wyrównane, ale w miarę upływu czasu przewagę zaczęła zyskiwać Polonia. John Murray musiał się kilka razy wykazać, ale w 11. min musiał wyciągać krążek z siatki. Z bliska skierował go tam Richard Bordowski. Gospodarze fizycznie wyglądali gorzej. Bytomianie byli szybsi, stwarzali sobie więcej okazji. Ich bramkarz Ondrej Raszka w pierwszej odsłonie miał mało pracy. Tuż przed jej zakończeniem (dokładnie na 9,8 sek.) Polonia zdobyła drugiego gola, a jego autorem był doświadczony Martin Vozdecky. Opolanie grali w pierwszej odsłonie trzy razy w przewadze, ale mieli kłopot z ustawieniem zamka. To samo było zresztą w drugiej odsłonie. Też nie udało się wykorzystać żadnego z trzech okresów gry w przewadze. Polonia natomiast zdobyła gola w 28. min, a zdobył go pięknym strzałem Karol Wąsiński. Ułamki sekund wcześniej była kontrowersyjna sytuacja, bo wydawało się, że faulowany był Łukasz Sznotala. Arbitrzy byli jednak innego zdania.
Polonia była w pierwszej i drugiej tercji zespołem zdecydowanie lepszym. Dopiero pod koniec drugiej części gry gospodarze mocniej zaatakowali. Bez efektu, a ich gra nie budziła nadziei na zmianę losów meczu.
Tymczasem w 44. min ładnym strzałem gola zdobył Arkadiusz Kostek, a w 46. min padł najładniejszy gol. Sznotala objechał bramkę, wycofał pod niebieską linię do Radka Meidla, a ten atomowym strzałem zdobył kontaktową bramkę. Ożywili się kibice, ale szybko ich entuzjazm przygasł. Niespełna półtora minuty po golu na 2:3 ponownie bramkę zdobył Bordowski dając swojej drużynie więcej spokoju.
W 50. min krążek wpadł do bramki Polonii. Stało się to po ogromnym zamieszaniu przed bramką Raszki, a sędziowie już nim on znalazł się w bramce sygnalizowali, że był faul na bramkarzu Polonii. Na przedpolu jego świątyni było tak ciasno, że zawodnicy obu ekip się "spięli w wojennych uściskach", było trochę przepychanek i nieśmiałych bójek. W efekcie po trzech zawodników z obu stron wylądowało na ławce kar.
Ostatni gol padł na 58 sekund przed końcem gry. Gospodarze podjęli ryzyko i z lodu zjechał Murray. Poloniści przejęli krążek, a uderzeniem do pustej opolskiej bramki skierował go Błażej Salamon pieczętując zasłużone zwycięstwo bytomian. Do półfinału i gry w nim z GKS-em Tychy brakuje im już tylko jednej wygranej. Kolejny mecz w środę w Bytomiu.
PGE Orlik Opole - Polonia Bytom 2:5 (0:2, 0:1, 2:2)
0:1 Bordowski - 11., 0:2 Vozdecky - 20., 0:3 Wąsiński - 28., 1:3 Kostek - 44., 2:3 Meidl - 46., 2:4 Bordowski - 48., 2:5 Salamon - 60.
PGE Orlik: Murray - Sordon, Rantanen, Kulmala, Cichy, Meidl - Kostek, Sznotala, Demjaniuk, Kartoszkin, Przygodzki - Patyzek, M. Stopiński, F. Stopiński, Gorzycki, Guzik - Kostecki. Trener Doug Mc’Kay.
Polonia: Raszka - Cunik, Turon, Bordowski, Malinik, Vozdecky - Dikis, Pastryk, Kozłowski, Frączek, Biezais - Augstkalns, Wanacki, Salamon, Słodczyk, Danieluk - Owczarek, Działo, Kłaczyński, Krzemień, Wąsiński. Trener Tomasz Demkowicz.
Sędziowali: Paweł Breske (Jastrzębie) i Włodzimierz Marczuk (Toruń). Kary: PGE Orlik - 10 min, Polonia - 20 min. Widzów 600.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?