Bilans 18:12 zagwarantował Spójni piątą pozycję w tabeli. Przed sezonem – mało kto był tak odważny, by widzieć stargardzki zespół w ligowej czołówce. Drużyna miała walczyć do końca o play-offy w gronie kilku zespołów z podobnym potencjałem finansowym i personalnym. Trener Sebastian Machowski wykonał jednak kawał dobrej roboty, a dodatkowo szkoleniowiec i działacze trafili z transferami. Ściągnięci jesienią Courtney Foortson, Barret Benson czy Ajdin Penava to były udane strzały. Fortson to jedna z gwiazd Energa Basket Ligi, a Benson i Penava to czołowi gracze podkoszowi.
Spójnia dość pewnie zapewniła sobie miejsce w ósemce, choć nie mogła nawet na moment złapać luzu, bo rywale naciskali. Ale nawet przy problemach zdrowotnych – drużyna pokazywała charakter i odnosiła cenne zwycięstwa np. w Ostrowie czy Łańcucie.
Legia to inna historia. Ubiegłoroczne wicemistrzostwo zobowiązywało do gry o kolejny medal, ale dopiero wiosną zespół na dobre zaiskrzył. Seria zwycięstw pozwoliła wypchnąć z czwórki Spójnię, ale i zbudować wokół klubu dobrą atmosferę. Na tyle dobrą, że większość fachowców skazuje Spójnię na porażkę w tej rywalizacji do trzech zwycięstw.
Przed pierwszym meczem Machowski powrócił do podstawowego ustawienia składu, który najczęściej grał w rundzie zasadniczej. I to zaprocentowało. Dobre wyczucie rytmu, zrozumienie i stargardzianie odskoczyli w pierwszej kwarcie. Zaprocentowało kilka trójek.
Zaraz na początku drugiej kwarty – Spójnia odskoczyła na 8 punktów (23:15), ale legioniści w dwie minuty odrobili straty. Grali szybciej, skuteczniej, nie gubili piłek. W 19. minucie prowadzili 39:31. Spójnia próbowała zmniejszyć straty, ale pudłował Benson.
Po zmianie stron role się zmieniły. To Spójnia zaczęła gonić i robiła to dobrze. Po wolnych Bensona były tylko 47:44 dla Legii. Gospodarze jeszcze odskakiwali na 6 oczek, ale odsłonę zakończył wsad Penavy na 58:56 dla warszawskiej drużyny.
IV kwarta była zacięta, a wynik mógł przechylić się na korzyść Spójni. W 36. minucie był remis 72:72, ale wtedy stargardzianie zaczęli grać zdecydowanie zbyt nerwowo. Stratę zaliczył Fortson, pudłowali Adam Brenk, Benson czy Brody Clarke, co Legia potrafiła wykorzystać. Minutę przed końcem prowadziła 82:72 i takiej przewagi ten doświadczony zespół już nie mógł stracić.
Spójnia przegrała pierwszy mecz, ale pokazała, że może jeszcze powalczyć o półfinał. Kolejne spotkanie też w Warszawie – w poniedziałek o godz. 18.
1. mecz ćwierćfinału play-off
Legia Warszawa – PGE Spójnia Stargard 84:77
Kwarty: 15:21, 24:10, 19:25, 26:21.
Legia: Holman 24 (2x3), Vinales 22 (1), Leslie 18 (1), Wyka 2, Berzins 0 – Kulka 6, Koszarek 5 (1), Groselle 4, Kamiński 3.
Spójnia: Benson 17, Fortson 17 (2), Clarke 12 (2), Gruszecki 5 (1), Brenk 0 – Mathews 12 (1), Kikowski 10 (2), Penava 2, Śnieg 2, Grudziński 0.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?