Piotr Mandrysz: Półfinał Pogoni z Jagiellonią nie zakończy się po 90 minutach. Karne całkiem możliwe

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Asystentem Piotra Mandrysza (z lewej) był wtedy Maciej Stolarczyk.
Asystentem Piotra Mandrysza (z lewej) był wtedy Maciej Stolarczyk. Andrzej Szkocki
Pogoń będzie miała za sobą cały stadion kibiców i na pewno będzie to 12. zawodnik i to zneutralizuje przewagę piłkarską, jaką w tej chwili teoretycznie może mieć zespół z Białegostoku – mówi były piłkarz Pogoni Szczecin (w latach 90. XX wieku), a później jej trener, który doprowadził Portowców do finału Pucharu Polski w 2010 roku.

Środowy półfinał PP mocno wiąże się z rewanżem za to, co się stało w 2010 roku. Czy jest to możliwe?
Piotr Mandrysz: Na pewno ten mecz będzie całkiem innym spotkaniem niż tamto spotkanie z dwóch rzeczy. Wtedy graliśmy na neutralnym stadionie, a zagrały dwa zespoły z różnych klas rozgrywkowych. Na dodatek w ostatniej chwili zmieniono sędziego meczu. Arbitrem miał być sędzia z Uzbekistanu, który miał prowadzić również mecze MŚ, ale w momencie gdy okazało się, że w finale zagra pierwszoligowa Pogoń, to w PZPN ktoś doszedł do wniosku, że może warto byłoby zmienić sędziego, bo głupio by było jakby pierwszoligowiec grał w europejskich pucharach. I tak było, bo ci co oglądali mecz doskonale wiedzą, co był kluczową sprawą w tym spotkaniu. Mówię o sytuacji w której obrońca Jagiellonii z Maroka [El Mehdi Sidqy] powinien wylecieć z boiska po faulu na naszym zawodniku. Niestety, tak się nie stało. W konsekwencji finał wygrała drużyna ekstraklasowa. Z przebiegu gry – zasłużenie, ale pozostał po tamtym meczu olbrzymi niesmak. Wspomniałem o tym, bo są takie różnice przed dzisiejszym spotkaniem. To Pogoń będzie gospodarzem meczu i na pewno jest to duży handicap. Zagrają dwa czołowe zespoły ekstraklasy, więc nie ma takich dużych różnic w umiejętnościach piłkarzy jak to było w Bydgoszczy.

Jest szansa na rewanż?
Oczywiście. W środę nie ma zdecydowanego faworyta. Należy docenić świetną postawę Jagiellonii w tym sezonie, bo nieprzypadkowo jest liderem. W mojej ocenie grają najbardziej widowiskową, a przy tym skuteczną grę. Pogoń będzie miała za sobą cały stadion kibiców i na pewno będzie to 12. zawodnik i to zneutralizuje przewagę piłkarską, jaką w tej chwili teoretycznie może mieć zespół z Białegostoku.

Czy lider ekstraklasy może się przestraszyć atmosfery na stadionie, presji meczowej, oczekiwań, bo finałowy przeciwnik będzie – zarówno dla Pogoni, jak i Jagiellonii – łatwiejszy?
Jagiellonia nie przestraszy się kibiców Pogoni, niemniej kibice Pogoni na pewno zneutralizują teoretyczną przewagę Jagiellonii. Uważam, że Pogoń w swoich szeregach ma wystarczają ilość atutów piłkarskich, które są w stanie przechylić szale na korzyść Pogoni, a myślę, że najbardziej będzie zależało na tym Kamilowi Grosickiemu, który przecież w tym spotkaniu przed 14 lat występował w barwach Jagiellonii. Myślę, że będzie chciał spiąć klamrą swoją karierę tym finałem i jednocześnie chce doprowadzić do pierwszego sukcesu Pogoni w historii. Motywacja Grosickiego plus jego doskonała forma, bo jest jak wino - im starszy, tym lepszy - spowoduje, że wynik będzie sprawą otwartą i nie będę zdziwiony, jeżeli do finału awansuje zespół Pogoni. Nic odkrywczego nie powiem: będę jej kibicował.

Rola liderów w takich meczach jest szczególnie istotna. Grosicki dźwignie sytuację? Sam mówił, jak bardzo mu zależy na sukcesie z Pogonią.
Dźwignie. Kto ma nie dźwignąć, jak nie najbardziej doświadczeni piłkarze. Kamil jest wciąż reprezentantem Polski, świetnie się prezentuje w lidze. Odpowiedzialność za wynik zawsze najbardziej spoczywa na tych najbardziej ogranych piłkarzach. Tak jest teraz, tak było również w czasach, gdy grałem w Pogoni. Jestem spokojny o Kamila.

Wszyscy mówią o ofensywach Pogoni i Jagiellonii. Może wygra ten z zespołów, który mocniej zaskoczy taktyką?
Z pewnością szkoleniowcy muszą trochę więcej uwagi poświęcić na defensywę. W lidze widać, że zespoły stawiają na ofensywę, ale w półfinale PP jest jeden mecz, więc trzeba go także taktycznie rozegrać bardzo dobrze. Łatwo można stracić gola, a odrobić go jest bardzo ciężko. W środę nie spodziewam się tak otwartego meczu, którego oczekują kibice. Stawka spotkania jest bardzo duża, a zgodzę się z opinią, że zwycięzca ze Szczecina będzie faworytem także finału. W obu klubach wszyscy zdają sobie z tego sprawę.

Mecz rozstrzygnie się po 90 minutach czy jednak potrzebna będzie dogrywka, a może rzuty karne? Pytam w kontekście weekendowych spotkań ligowych – trudnych dla obu drużyn.
Powiem tak: w lidze pozostało 8 kolejek do końca i trudno źle wróżyć, ale strata Pogoni do Jagiellonii wynosi już 7 punktów, a przy niełatwym terminarzu raczej walka o mistrza jest niemożliwa. Celem Pogoni jest więc Puchar Polski, a w środę mamy najważniejszy mecz. Jagiellonia PP już zdobyła, ale nie ma mistrzostwa i to jest jej priorytetem. Jak odpadnie z PP to nie będzie rozdzierać szat, bo wszystkie siły skumuluje na lidze. Myślę, że półfinał nie zakończy się po 90 minut. Nie zaskoczy mnie seria rzutów karnych i oby z takim happy endem, jak w ostatnim meczu polskiej reprezentacji z Walią. Z happy endem oczywiście dla Pogoni. Jako osoba, która trochę czasu w szczecińskim klubie spędziła nie mogę mieć innego typu.

Rozmawiał Jakub Lisowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Piotr Mandrysz: Półfinał Pogoni z Jagiellonią nie zakończy się po 90 minutach. Karne całkiem możliwe - Głos Szczeciński

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24