- Nie ma co ukrywać, ten mecz nie był prowadzony w wielkim tempie. Jednak trzy dni temu rozegraliśmy 120 minut z ŁKS Łódź w Pucharze Polski. Ten mecz wzmocnił nas mentalnie, ale wymęczył fizycznie - podkreślał na pomeczowej konferencji szkoleniowiec Stali.
Zdaniem Majewskiego sobotnie spotkanie przy Solskiego było bardzo wyrównane.
- Obie drużyny w pierwszej połowie miały dwie sytuacje do zdobycia gola. My jednak jedną z nich wykorzystaliśmy. To ustawiło trochę mecz – stwierdził Majewski.
Opiekun mieleckiej ekipy odniósł się również do bramki samobójczej, zdobytej przez Javiera Hyjka.
- Współczuję temu zawodnikowi. Po tym golu poczuliśmy się pewniej i wiedzieliśmy, że wygramy ten mecz. Cieszy nasza wygrana, a teraz mamy kilka dni przerwy. Dopiero w następny poniedziałek zagramy z Jagiellonią Białystok. Przez to, że nie zagramy szybko kolejnego meczu ligowego, będziemy mogli przygotować się w dużo większym spokoju – dodał szkoleniowiec Stali.
Na pytanie o to, dlaczego jego zespół zagrał w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław na jednego napastnika (Saida Humulicia) Majewski odpowiedział, że chciał w ten sposób zagęścić środek pola.
- Rywal przyjechał bardzo wycofany i czasami aż się prosiło, by przyśpieszyć naszą grę. Ale na pewno nie będę miał teraz pretensji do piłkarzy, że zbyt często holowali piłkę, bo przecież wygraliśmy ten mecz. To się liczy na koniec.
Trener Stali zdradził też dziennikarzom, dlaczego wystawił od pierwszej minuty Marcina Flisa.
- Dominykas Barauskas nabawił się drobnego urazu. U Marcina fizycznie jest okej, ale brakuje jeszcze czucia piłki.
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
