Anwil wygrał w pełni zasłużenie w Stargardzie. Grał energiczniej, w kluczowym fragmencie skuteczniej, a przede wszystkim miał więcej do zaoferowania w ataku pozycyjnym. Potrzebował jednak dogrywki do zwycięstwa.
Goście uzyskali przewagę zaraz na początku III kwarty i do 37. minuty kontrolowali mecz. W Spójni brakowało skuteczności, spokoju, ale i mocniejszej defensywy. Anwil prowadził 84:73 i gospodarze musieli postawić wszystko na jedną kartę - szybkie akcje w ataku, jeszcze większa presja w obronie. I różnica zaczęła topnieć, ale 90 sekund przed końcem było 78:86. Mimo to Spójnia doprowadziła do dogrywki. Tę kluczową akcję przeprowadził Courtney Fortson. Lider zespołu trafił za trzy i był faulowany. Wykorzystał dodatkowy rzut i potrzebna była dogrywka. W hali nie było osób, które końcówkę regulaminowego czasu oglądaliby na siedząco.
W dogrywce sytuacja się zmieniała. Anwil był na prowadzeniu, ale Spójnia go ścigała i mogła przechylić szalę na swoją korzyść. Tym razem Fortson popełnił kluczową stratę, a po chwili spudłował ostatni rzut.
- To było wspaniałe widowisko. Na parkiecie poczułem się tak, jak kiedyś oglądając mecze Komfortu Forbo Stargard w telewizji. Wszystko tu huczało. Świetnie się gra przy takiej atmosferze. Małymi detalami przegraliśmy. Statystyki na styku - jedna obroniona akcja i my byśmy cieszyli się ze zwycięstwa. To jednak Anwil rzucił ostatnie punkty - mówił skrzydłowy Spójni Paweł Kikowski.
- Jestem dumny i zadowolony z postawy zespołu. Mogło się to jednak zakończyć w dwie strony, bo Spójnia też zasługiwała na wygraną. W I połowie mieliśmy problemy z wolnymi, nie mogliśmy się odblokować. Później zwiększyliśmy intensywność w obronie, była przewaga punktowa, ale w końcówce to gospodarze mieli kilka fartownych rzutów. Na szczęście udało się wygrać po dogrywce - mówił Przemysław Frasunkiewicz, trener Anwilu.
- Gdyby to była piłka nożna to skończyłoby się sprawiedliwym remisem. Był to - jak w boksie - pojedynek wagi ciężkiej. Przewalczyliśmy wszystkie rundy. W takich meczach wszystko rozbija się o detale - jeden punkt, jedna zbiórka. Może to dobrze, że przegraliśmy teraz, a nie w czwartek. W czwartej kwarcie trwała walka na całego i wszyscy pomogli w doprowadzeniu do dogrywki. Dziękuję kibicom za świetną atmosferę, pomoc, szkoda, że pożegnaliśmy się porażką - podsumował Sebastian Machowski, trener PGE Spójni.
Przed Spójnią teraz turniej o Puchar Polski. W czwartek ćwierćfinał i mecz z Kingiem.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?