Niespełna dobę przed meczem zielonogórski klub wypuścił w świat informację o pożegnaniu z Borisem Savoviciem. Dlaczego doszło do rozstania z czołowym graczem drużyny? Stelmet BC w takich sytuacjach zwykle zachowuje się tak, jakby sprawa była błaha, w stylu „nic wielkiego przecież się nie stało”. Serwis basketzg.pl opublikował jedynie niewiele wyjaśniającą wypowiedź Janusza Jasińskiego, właściciela klubu, przewodniczącego rady nadzorczej Grono SSA. Cytujemy: „Odbyła się Rada Nadzorcza Spółki zarządzającej Klube**m. Podczas spotkania zostały między innymi podsumowane ostatnie tygodnie w wykonaniu naszej drużyny, został też przedstawiony pewien plan na przyszłość. Po wnikliwej analizie Rada podjęła decyzję o rozstaniu z Borisem Savovićem. Zostało podpisane stosowne, obustronne porozumienie z Zawodnikiem i Agencją. Dziękujemy Borisowi za ponad rok współpracy i gry dla naszego Klubu”.
Janusz Jasiński dodał jeszcze: „Jak to w życiu bywa, nasze drogi się rozchodzą. Życzymy Borisowi powodzenia. Zawsze będzie mile widziany w naszym mieście, w klubie i w hali. W najbliższej przyszłości należy się spodziewać dalszych ruchów kadrowych”.
Niczego więcej nie dowiadujemy się z wypowiedzi samego zawodnika, również opublikowanej w serwisie klubu: „Chciałbym podziękować całej organizacji, a także wszystkim fanom naszego zespołu za wspaniałe 1,5 roku, które spędziłem w Zielonej Górze. Mam nadzieję, że klub odzyska mistrzostwo Polski. Będę nadal śledził poczynania moich kolegów”.
Boris Savović obserwację gry swoich kolegów z byłej już drużyny rozpoczął od nieudanego dla nich starcia z moskiewskimi gwiazdami ligi VTB. Zespół Khimki to rosyjski gigant, który w tych rozgrywkach jeszcze nie przegrał. Drużyna rywalizuje też w Eurolidze, tam również nieźle sobie radzi.
A zielonogórzanie jedynie w zmaganiach polskiej ekstraklasy grają dobrze, w lidze VTB należą do najsłabszych ekip, przegrali już szósty mecz. Wczoraj w Stelmecie nie zagrał też Markel Starks, który kilka dni wcześniej doznał urazu kolana. Przed nim jeszcze przynajmniej tydzień odpoczynku od koszykówki.
Goście z Moskwy przyjechali do Zielonej Góry bez swojego najskuteczniejszego gracza Aleksieja Shveda, a mimo to Stelmet nie był dla nich trudnym rywalem. Koszykarze z Rosji imponowali trafieniami z dystansu. W 14. min po „trójce” Wiaczesława Zaitceva mieli na koncie już 10 takich trafień (na 13 rzutów). Prowadzili 39:14! Dla porównania, zielonogórzanie do tego czasu odpowiedzieli tylko raz celnym rzutem za trzy punkty.
Po zmianie stron stało się jasne, że przy tak wysokim prowadzeniu, goście szukać będą oszczędności w siłach swoich zawodników. Wtedy ambitni zielonogórzanie mieli kilka niezłych minut, które poderwały kibiców w hali CRS. W 33. min Stelmet zbliżył się do rywala na 12 punktów (64:76). Zespół z Moskwy zareagował natychmiast, po kilku niezłych akcjach znów prowadził różnicą ponad 20 punktów.
STELMET ENEA BC ZIELONA GÓRA – KHIMKI MOSKWA 74:97
Kwarty: 14:24, 18:30, 23:18, 18:25.
Stelmet Enea BC: DeVoe 17 (1), Šakić 11 (1), Koszarek 7 (1), Planinić 7, Sokołowski 4 oraz Zamojski 2, Matczak 8 (1), Hrycaniuk 8, Mokros 10 (2).
Khimki: Green 12 (2), Zubkov 8, Bost 6, Thomas 3 (1), Jenkins 3 (1) oraz Mickey 21 (2), Vialtsev 16 (4), Crocker 15 (3), Monia 12 (3), Zajtcev 1, Gubanov 0.
Zobacz też wideo: Prezentacja Stelmet Enea BC Zielona Góra
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?