Ryszard Tarasiewicz: Boli mnie to, co dzieje się w Śląsku. To klub, któremu bym nie odmówił (WYWIAD)

Piotr Janas
Piotr Janas
Ryszard Tarasiewicz
Ryszard Tarasiewicz FOT. Jakub Steinborn
Ryszard Tarasiewicz, wychowanek i były trener Śląska Wrocław, jest na bieżąco z tym, co dzieje się w klubie. Przekonuje, że nie odrzuciłby możliwości powrotu na ławkę trenerską i byłby w stanie zmienić obraz gry dzisiejszego WKS-u.

Jest Pan na bieżąco z tym co dzieje się w Śląsku Wrocław?

To zależy, o co Pan pyta. Sportowo tak, oglądam praktycznie każdy mecz. Nie zawsze jestem na trybunach, ale przekaz telewizyjny dziś pozwala śledzić ekstraklasę, gdziekolwiek się jest. Zresztą na co dzień mieszkam we Wrocławiu, więc staram się być i śledzę medialne doniesienia. To nie jest dla mnie klub jak każdy inny.

Jak ocenia Pan to, co obecnie widzi na boisku?

Stawia mnie Pan w niekomfortowej sytuacji. Wciąż jestem aktywnym trenerem, a nie ekspertem, dlatego co do zasady nie oceniam kolegów po fachu. Z jednymi się znam i zgadzam, z innymi nie, ale każdy ma własne zdanie i podejście do prowadzenia zespołu, taktyki oraz innych zagadnień.

A nie boli Pana aktualna sytuacja klubu, którego jest Pan wychowankiem?

Pewnie, że boli. Przykro się patrzy, widząc pięć, sześć czy nawet siedem tysięcy kibiców na trybunach stadionu mogącego pomieścić ponad 40 tys. osób. Nie tak to powinno wyglądać. Wyniki też są dalekie od oczekiwanych, to przekłada się na miejsce w tabeli, nerwową atmosferę i całokształt składa się na taki, a nie inny obraz.

Obecny Śląsk gra raczej defensywnie i nastawia się na kontrataki. Pana drużyny na ogół grały w inny sposób. Coś się w tej materii zmieniło?

Nie, bo taka jest moja filozofia. Wiadomo, zachowanie odpowiednich proporcji między ofensywą i defensywą jest ważne, ale zawsze uważałem, że na tyle na ile to tylko możliwe, trzeba atakować. Ofensywna piłka daje punkty i przyciąga ludzi na trybuny. Taki futbol ludzie chcą oglądać. Gdyby na nasze mecze przy Oporowskiej dało się wpuścić 15 czy 20 tys. kibiców, to jestem przekonany, że sprzedawalibyśmy tyle biletów.

Co by Pan zrobił, gdyby zadzwonił prezes Waśniewski i zapytał, czy przejmie Pan ten zespół?

Brałbym bez wahania. To jest mój klub i po prostu w pewnych sytuacjach się nie odmawia. Uważam, że w Śląsku nie wszystko stracone, ale trzeba przestawić wajchę na bardziej ofensywną grę. Nie wiem, jak wygląda przygotowanie motoryczne zespołu, ale na tyle, na ile się da, trzeba podkręcić obroty i wyjść z dołka. Do końca sezonu jest wystarczająco dużo czasu.

ROZMAWIAŁ – PIOTR JANAS

Piotr Waśniewski, prezes Śląska Wrocław (październik 2022)

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24