Sezon zaczął się wspaniale. Teraz Natalia Maliszewska walczy z czasem

Daniel Ludwiński
Daniel Ludwiński
Wojciech Wojtkielewicz
Większość naszych sportowców poznaje olimpijskie areny dopiero teraz, bezpośrednio przed startami, ale w gronie nielicznych wyjątków jest reprezentacja w short-tracku, która jeszcze w listopadzie ubiegłego roku brała udział w zawodach Pucharu Świata, będących de facto próbą przedolimpijską. Natalia Maliszewska na razie przebywa jednak na izolacji.

Już po przylocie do Chin u naszej nadziei na medal tegorocznych igrzysk stwierdzono pozytywny wynik testu na koronawirusa. Aby wyjść z izolacji, Maliszewska potrzebuje dwóch kolejnych wyników negatywnych. A kwalifikacje do koronnego dystansu, czyli 500 metrów już w najbliższą sobotę...

26-letnia Maliszewska smak igrzysk poznała już przed czterema laty, gdy w Pjongczangu odpadła w ćwierćfinale rywalizacji na dystansie 500 metrów i w ogólnej klasyfikacji zajęła jedenaste miejsce. Od tamtej pory Polka zdążyła wygrać Puchar Świata w swojej koronnej specjalności (w tegorocznym sezonie zajęła trzecie miejsce), a także zdobyć mistrzostwo Europy i tytuł wicemistrzyni świata. Dziś Maliszewska jest już też zawodniczką bardziej wszechstronną niż w Pjongczangu, dzięki czemu w Chinach będzie miała więcej niż jedną szansę na zdobycie olimpijskiego medalu.

– Cieszy fakt, że Natalia nie skupia się już tylko i wyłącznie na swoim koronnym dystansie 500 metrów, ale udowadnia, że stać ją na sukcesy także na dystansie dwukrotnie dłuższym – mówi Aida Bella, była reprezentantka Polski, medalistka mistrzostw Europy w sztafecie. – Co do 1500 metrów – nie byłabym aż tak optymistycznie nastawiona i nie mówiła tu w kategoriach medalowych, bo choć Natalia poprawiła się także na tym dystansie, to jednak wciąż pozostaje sprinterką. O podium może więc powalczyć na 500 i 1000 metrów. Bardzo chciałabym, żeby zdobyła w Pekinie medal, może nawet dwa, choć teraz brałabym w ciemno każdy krążek. Zawsze podkreślam, że taki sukces przydałby się całej naszej dyscyplinie. Short-track jest bardzo widowiskowy, ale nie jest w Polsce zbyt popularny, więc medal olimpijski na pewno by tę popularność zwiększył. A przy tym, co najważniejsze, byłby oczywiście ukoronowaniem niezwykle ciężkiej pracy Natalii i całej polskiej ekipy. Natalia od kilku sezonów udowadnia, że jest w światowej czołówce. Jestem spokojna o jej przygotowanie fizyczne i mentalne. Sama mówi w wywiadach, że jest gotowa na walkę o medal. Oby tylko dopisało zdrowie, bo wiemy, jaka jest aktualna sytuacja covidowa. Teraz trzeba zachować szczególną czujność – podkreśla Bella.

Maliszewska od dawna podkreśla, że ma pełną świadomość własnych możliwości i wie, po co jedzie do Pekinu – akurat z jej ust ogólne zapewnienia o „dawaniu z siebie wszystkiego” nie padają.

– Jestem gotowa od dobrych kilku miesięcy. Wiem, jak ciężko pracowałam, żeby móc tak pewnie i świadomie o tym mówić. Mogę powtórzyć – byłam, jestem i będę gotowa. Ten sezon rozpoczął się historycznie i pięknie byłoby, gdyby tak samo udało się go zakończyć – powiedziała w rozmowie z TVP Sport.

Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by olimpijska reprezentacja Polski w short-tracku była tak liczna – cztery lata temu w Pjongczangu wystartowali tylko Maliszewska i Bartosz Konopko, a w Pekinie oprócz naszej największej gwiazdy wystąpią także jej siostra Patrycja (trzeci start olimpijski po Vancouver i Soczi), Nikola Mazur, Kamila Stormowska, Łukasz Kuczyński i Michał Niewiński. Do tego grona może dołączyć Gabriela Topolska, która ostatnio doznała kontuzji. Jeśli poleci do Chin, zamieszka poza wioską olimpijską i będzie zawodniczką rezerwową.

– Trzeba to podkreślić: to nie będą tylko starty indywidualne, ale i występ naszej sztafety kobiet oraz sztafety mieszanej - mówi Aida Bella. – No i co ważne – pierwszy raz w historii siostry Maliszewskie spotkają się na jednych igrzyskach. W Pekinie wystartuje osiem sztafet, w tym gospodarze, którzy mają z góry zapewnione miejsce. Polska znalazła się więc w najlepszej siódemce, która wywalczyła awans. To niezwykły wyczyn, o który dziewczyny walczyły do samego końca. Najpierw był płacz i rozpacz, a potem decyzja sędziowska, po której jednak się zakwalifikowały. W Pekinie nasza kobieca sztafeta nie będzie miała nic do stracenia i mam nadzieję, że przebije się przez półfinał, choć już obecność w tej ósemce startującej na igrzyskach to duży sukces. Niedawno nasza kadra miała swoje wewnętrzne zawody w Dreźnie. Oficjalnych startów w ostatnim czasie nie było, więc ciężko zweryfikować, kto jest w jakiej dyspozycji. Rywalizacja olimpijska to najwyższe wyzwanie – trzeba być świetnie przygotowanym fizycznie, ale ważna jest także głowa, która musi wytrzymać szczególne napięcie i presję. Tegoroczne igrzyska będą jeszcze trudniejsze, bo dojdzie niezwykły stres związany ze wszystkimi procedurami covidowymi. Myślę jednak, że nasza kadra zostawi te złe myśli z boku i wystartuje najlepiej, jak tylko umie. Ważne jest też to, że wszyscy będą razem. Jedzie cały team, który spędził na zgrupowaniach wiele miesięcy. Dzięki temu będą się wzajemnie wspierać i dopingować – kończy Bella.

Na razie konieczne są jednak negatywne wyniki testów i wyjście z izolacji...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24