To już półtora roku bez gry... Co się dzieje z Konradem Kostrzyckim? [WYWIAD]

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Kiedy Konrad Kostrzycki (nr 15) stał się bardzo pewnym punktem Odry Opole, doznał kontuzji, z której powikłaniami cały czas musi się jeszcze zmagać.
Kiedy Konrad Kostrzycki (nr 15) stał się bardzo pewnym punktem Odry Opole, doznał kontuzji, z której powikłaniami cały czas musi się jeszcze zmagać. Wiktor Gumiński
Rozmowa z Konradem Kostrzyckim, byłym piłkarzem Odry Opole, któremu powrót na boisko wciąż uniemożliwiają problemy zdrowotne.

25 lipca 2022 roku - to tego feralnego dla Kostrzyckiego dnia wszystko się zaczęło. Była 32. minuta meczu 2. kolejki Fortuna 1 Ligi pomiędzy Odrą Opole a Podbeskidziem Bielsko-Biała, kiedy to środkowy obrońca musiał przedwcześnie opuścić boisko. Diagnoza, jaką otrzymał w kolejnych dniach, była druzgocąca: uszkodzenie łąkotki bocznej oraz zerwanie więzadeł w lewym kolanie.

Według pierwotnych prognoz, Kostrzycki wtedy miał pauzować od sześciu do dziewięciu miesięcy. Ciągły rozwój medycyny sprawia, że dziś wielu zawodników, nawet po tak poważnych kontuzjach, wraca do gry zgodnie z prognozami. W przypadku Kostrzyckiego tak się jednak nie stało. Od lipca 2022 roku nie rozegrał ani jednego meczu. Latem 2023 roku wygasł natomiast jego kontrakt z Odrą. Na tym współpraca obu stron się zakończyła, więc aktualnie zawodnik pozostaje bez klubu.

Ten obecnie 27-letni, bardzo dobrze znany na Opolszczyźnie piłkarz (zanim trafił do Odry, reprezentował barwy trzech innych drużyn z województwa opolskiego: Swornicy Czarnowąsy, Pomologii Prószków i Ruchu Zdzieszowice) nadal walczy o powrót do pełnej sprawności, o czym zdecydował się nam opowiedzieć w obszernej rozmowie.

Ostatni raz było o tobie słychać kilka miesięcy temu, kiedy wygasła twoja umowa z Odrą. Co od tego czasu się z tobą działo?
Kiedy rozstawałem się z Odrą, okazało się, że jest mi potrzebna druga operacja – artroskopia kolana. W kontuzjowanym kolanie pojawiły się zrosty, które powodowały brak pełnej ruchomości stawu. Nie było więc innego wyjścia, jak tylko je usunąć. Następnie się rehabilitowałem, lecz w październiku, kiedy już zwiększałem obciążenia, zacząłem pracę w studiu treningu personalnego, a nawet biegać i lekko trenować z piłką, w kolanie regularnie zbierał mi się płyn. Konsultowałem to z paroma ortopedami, na czele z profesorem Marcinem Domżalskim, przechodząc po drodze kolejne punkcje. Diagnoza znów brzmiała niekorzystnie: uszkodzona łąkotka. Tym samym 20 grudnia przeszedłem już trzeci zabieg. Mam nadzieję, że na tym temat moich problemów zdrowotnych już wreszcie się zakończy. Na razie od początku zacząłem kolejny proces rehabilitacji.

Pierwszy uraz przytrafił ci się w momencie, kiedy na dobre zadomowiłeś się w wyjściowym składzie Odry. Ile razy od tego czasu powąchałeś boisko?
Kiedy jeszcze byłem związany z Odrą, doszedłem do etapu, w którym dostałem zgodę na powrót do treningów. Ćwiczyłem jednak głównie indywidualnie, z boku. Może raz czy dwa zagrałem z resztą drużyny „w dziadka”. Z czasem jednak rehabilitacja przestała przebiegać właściwie, przez co jakikolwiek większy wysiłek był niemożliwy. Po drugim zabiegu moje wizyty na boisku można natomiast policzyć już na palcach jednej ręki. Odbyłem dwie jednostki indywidualne z trenerem Adamem Berbelickim, samemu też wyszedłem spróbować coś zrobić dwa lub trzy razy. W momencie doznania pierwszej kontuzji absolutnie nie zakładałem aż tak niekorzystnego scenariusza. Liczyłem, że po sześciu, siedmiu miesiącach wrócę do treningów i będę dalej mógł rozwijać piłkarską karierę. Czasami jednak, nawet mimo fachowej opieki, nie na wszystko ma się w życiu wpływ.

Z Odrą rozstałeś się w dobrych stosunkach?
Pomidor … (uśmiech). Po prostu się rozstałem i przesadnie tego nie roztrząsam. Myślałem, że moje losy potoczą się trochę inaczej, ale klub widział alternatywną możliwość dalszej współpracy, która mnie nie satysfakcjonowała. Do czasu wygaśnięcia mojej umowy wszystko było w naszych relacjach w porządku. Piłka nożna to też biznes i mam wrażenie, że właśnie ten aspekt przesądził o późniejszym obrocie spraw. Z kolegami z drużyny dalej mam dobry kontakt, ale nie ze wszystkimi ludźmi w klubie jest mi po drodze.

Wspomnianą alternatywną opcją, jaką otrzymałeś od Odry, była możliwość pracy w akademii. Nie skorzystałeś z niej bardziej ze względów ambicjonalnych czy ekonomicznych?
Przede wszystkim liczyłem na to, że znacznie szybciej będę mógł wznowić granie w piłkę. Mając 27 lat nie zakładałem, że występując przed doznaniem kontuzji w podstawowym składzie 1-ligowego klubu nagle będę miał pełnić rolę asystenta trenera w ekipie z 4 ligi. Mimo że później rzeczywistość trochę skomplikowała moje piłkarskie plany, nie żałuję podjętej decyzji i drugi raz zapewne postąpiłbym tak samo.

Drzwi do Odry są jeszcze dla ciebie choćby lekko uchylone?
Myślę, że na ten moment są raczej zamknięte.

Nadal czujesz miłość do piłki nożnej?
Trudne pytanie. Na pewno uczucie to zostało w ostatnich miesiącach wystawione na dużą próbę. Piłka nożna była bowiem przez cały czas obecna w moim życiu. Nadal jest, ale teraz w trochę mniejszym stopniu. Zakładam, że jeszcze wrócę do grania. Najpierw muszę jednak zadbać o zdrowie. To będzie punkt wyjścia do tego, by myśleć o tym, co dalej.

A piłkarski świat na Opolszczyźnie o tobie pamięta?
Myślę, że generalnie tak, bo to raczej małe środowisko. Jestem po rozmowach z paroma trenerami, którzy potencjalnie byliby zainteresowani moją osobą. Kontakty te są jednak dość ograniczone z racji tego, że od dłuższego czasu nie ma mnie czynnie w piłce. Tak naprawdę okaże się, czy jestem pamiętany na Opolszczyźnie, kiedy ewentualnie będę szukać drużyny, która da mi możliwość powrotu po tak długiej przerwie. Najpierw jednak muszę wrócić do pełnej sprawności.

Gdybyś miał wrócić na boisko, jakie oferty będziesz brać pod uwagę? Na początku zadowoliłaby cię na przykład nawet gra w BS Leśnica 4 Lidze Opolskiej?
Chciałbym zacząć z jak najwyższego poziomu, ale dużo będzie zależało nie tylko od mojej dyspozycji piłkarskiej, co głównie fizycznej. Chcąc nie chcąc, po tylu miesiącach bez gry będzie to pewien znak zapytania. Raczej nie zamykam się w jakichś ściśle określonych kryteriach. Kluczowe będzie moje samopoczucie w najbliższych miesiącach.

Na razie jednak otworzyłeś w swoim życiu nowy rozdział: zostałeś trenerem personalnym. Jak duże doświadczenie masz już w tej roli?
Dopiero je zdobywam. Treningi zacząłem prowadzić od października. Kończąc studia na kierunku fizjoterapia, już kiedyś rozważałem obranie takiej drogi życiowej. Bardzo mnie to interesowało, choć do tej pory raczej jako hobby. Nie zakładałem, że tak szybko przyjdzie mi się realizować jako trener personalny, ale jestem zadowolony ze swojej obecnej pracy. Miałem okazję poznać w życiu bardzo dobrych trenerów. Jednym z nich jest Grzegorz Maroński, z którym obecnie współpracuję. Mogę liczyć na jego wsparcie od strony merytorycznej. W zawodzie trenera personalnego wiedza to bowiem jedno, ale równie ważny jest drugi aspekt – praca z człowiekiem. Spotykam się z różnymi osobowościami i w każdym przypadku muszę umieć się odnaleźć. Mam co robić i z każdym dniem zyskuję niezbędne doświadczenie.

Jakie po ostatniej operacji są perspektywy dotyczące terminu twojego powrotu na boisko?
Trudno to dokładnie określić, przede wszystkim dlatego, że był to już trzeci zabieg. Chciałbym wrócić do treningów w czasie od czterech do sześciu miesięcy po operacji, ale wszystko będzie zależeć od postępów w rehabilitacji. Liczę się z tym, że moja przerwa może potrwać nieco dłużej niż w przypadku osoby, dla której byłby to pierwszy taki zabieg. Do wszelkich terminów podchodzę już teraz z wielką ostrożnością. Po prostu liczę, że sumienne wykonywanie swojej pracy na co dzień w końcu przyniesie zamierzony efekt i pozwoli mi na stałe zażegnać kłopoty zdrowotne. A dopiero życie pokaże, ile czasu będzie do tego konieczne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: To już półtora roku bez gry... Co się dzieje z Konradem Kostrzyckim? [WYWIAD] - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24