Barcelona kupiła Dembele dwa lata temu, szukając następcy dla Neymara, który za rekordowe 222 miliony euro przeszedł do Paris Saint-Germain. Zapłaciła za niego Borussi Dortmund 105 mln euro, ale francuski skrzydłowy nigdy tak naprawdę nie udowodnił, że jest wart tak dużych pieniędzy. Zdarzały mu się fantastyczne mecze, ale równie często nękały go kontuzje. W dodatku sprawiał problemy wychowawcze. Hiszpańska prasa rozpisywała się o jego mało sportowym trybie życia i lekceważeniu zaleceń dietetyków.
Teraz Barcelona chciałaby się go pozbyć. To efekt polityki FIFA, która nie pozwala klubom na to, by ich wydatki podczas okienka transferowego przekraczały o ponad sto milionów euro wpływy ze sprzedaży zawodników. A Barcelona planuje tego lata sporo wydać, bo na Camp Nou ma trafić Antoine Griezmann. Z PSG ma również wrócić Neymar. Ich przyjście będzie również oznaczać, że szanse Dembele na grę w podstawowej jedenastce Barcy mocno zmaleją.
Zainteresowane Francuzem jest m.in. Bayern Monachium i Liverpool. Dla mistrzów Niemiec priorytetem jest co prawda Leroy Sane, ale może być problem z wykupieniem go z Manchesteru City. Alternatywą jest właśnie Dembele, na którego transfer naciska ponoć dyrektor wykonawczy Bawarczyków Karl-Heinz Rummenigge. Kataloński dziennik "Mundo Deportivo" podaje, że klub z Monachium nawiązał już pierwsze kontakty z otoczeniem piłkarza Barcy.
Problemem jest tylko cena, bo "Kicker" twierdzi, że Bayern musi liczyć się z wydatkiem rzędu 100 mln euro, a Bayern nie chce płacić za nikogo więcej, niż 80 mln. Nie jest więc wykluczone, że Dembele trafi ostatecznie do PSG, jako rozliczenie za Neymara. Nie wiadomo na razie ile jest skłonny zapłacić Liverpool.
Dembele w minionym sezonie wystąpił w 42 meczach Barcelony. Strzelił w nich czternaście goli i zaliczył dziewięć asyst.
Barcelona znów ma problemy z Ousmane'm Dembele. Francuz ponownie spóźnił się na trening
