Wisła Kraków. Bartosz Bąk: Naszym celem jest zwycięstwo w rundzie wiosennej

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Bruno Opoka/wislakrakow.com
- Pierwsza moja odprawa z zawodnikami i sztabem dotyczyła tej pozornie dużej przewagi. Pozornie, bo nie możemy koncentrować się na tym, że mamy sześć punktów przewagi. Musimy się skupić na każdym meczu - mówi trener rezerw Wisły Kraków Bartosz Bąk.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Zbliża się inauguracja ligowej wiosny w małopolskiej IV lidze. Wszystko, co zaplanowaliście sobie w okresie przygotowawczym zostało zrealizowane?
- Uważam, że to był bardzo owocny dla nas czas. Zawodnicy wykonali dużo pracy w czasie treningów, a też wartościowe były sparingi, które udało nam się rozegrać. Zmierzyliśmy się rywalami z czterech różnych poziomów. Byli przeciwnicy z IV, III, II ligi, a nawet z I ligi słowackiej, czyli Żylina.

- Wspomina pan o sparingach. Różny był ich obraz, bo były takie, w których górowaliście na rywalami zdecydowanie, wygrywając wysoko, a były i takie, które wymagały od was większego trudu. Które były zatem dla pana cenniejsze i czy z takich meczów jak wygrane z Alitem Ożarów 6:0 czy z Klimontowianką 7:1 trener, zawodnicy też mogą wyciągnąć dużo dobrego, bo różnica klas była w tych meczach duża?
- Rywale w każdym z tych meczów tworzyli nam różne środowisko do gry. I to jest bardzo cenne w rozwoju zarówno całej drużyny jak i indywidualnie zawodników. Każde z tych spotkań wymagało od nas czegoś innego. Gdy przychodziło nam grać z tymi najmocniejszymi rywalami, typu Żylina czy Sandecja Nowy Sącz, musieliśmy więcej czasu spędzić w obronie i doskonalić się w tym czy w przejściu z obrony do ataku. Z takimi przeciwnikami natomiast jak Alit czy Klimontowianka więcej przebywaliśmy w ataku pozycyjnym i rozwijaliśmy swój sposób gry na połowie przeciwnika. Szukaliśmy okazji do finalizacji. Wiślanie natomiast np. to drużyna zbliżona do naszego poziomu i w starciu z tym zespołem gra toczyła się bardziej w środku pola.

- Testowaliście w rezerwie spore grono zawodników, nawet ostatnio jednego Japończyka. Tylko część tych piłkarzy jednak w drużynie zostało. Który z nich ma szansę być największym wzmocnieniem drużyny wiosną?
- Japończyk rzeczywiście potrenował z nami kilka dni, ale nie zostanie w Wiśle. Co do tych, którzy zostali w drużynie, to mówimy o powrocie Arka Krzyżanowskiego czy o pozyskaniu Maćka Hajdary, Oliwiera Micka i Kamila Kaczówki. Każdy z nich ma inne atuty, występują na różnych pozycjach. Można jedynie mówić o zbliżonych pozycjach w przypadku Micka i Hajdary, ale jeden jest typowo lewonożnym stoperem, a drugi lepiej operuje prawą nogą. Dają nam dzięki temu różne rozwiązania. Będziemy na pewno korzystać ze wszystkich tych zawodników. Rywalizacja jest otwarta, każdy walczy o swoje, a chłopaki pokazują, że walczą o swoje.

- Jak będzie z Karolem Dziedzicem? On został ściągnięty z Garbarni Kraków pod kątem pierwszej drużyny, ale na jego pozycji rywalizacja jest duża, a ostatnio grał już u pana w drużynie rezerwowej.
- Przede wszystkim Karol zrobił na mnie dobre wrażenie. Był z nami na dwóch meczach sparingowych i pokazał, że jest bardzo inteligentnym zawodnikiem o dobrym wyszkoleniu technicznym. W meczach, w których zagrał, był dla nas naprawdę dużym wzmocnieniem. Pomógł zespołowi w zarządzaniu środkiem pola. Taka była decyzja sztabu szkoleniowego pierwszej drużyny, żeby zagrał u nas. Naszą rolą jest dawanie przestrzeni młodym zawodnikom, żeby łapali rytm meczowy, żeby później szybciej adaptowali się do gry w pierwszej drużynie.

- Po pierwszej rundzie macie sześć punktów przewagi w tabeli IV ligi, ale w klubie toczy się też walka o utrzymanie drużyny U-19 w Centralnej Lidze Juniorów. Jak chcecie sobie poukładać współpracę na tym polu? Pytam o to, bo ostatnio rzuciło mi się w oczy, że niektórzy zawodnicy grali w sparingu z Klimontowianką, a w tym samym dniu juniorzy rywalizowali w ligowym meczu z Arką Gdynia, z którą zresztą przegrali 1:4. Zasadnym pozostaje pytanie czy nie mogli zagrać w tym drugim spotkaniu? No i jak to ma wyglądać w trakcie sezonu?
- W wieku juniora mamy obecnie czterech zawodników w drugiej drużynie. Mówimy tutaj o Jakubie Madeju, Macieju Kuziemce, Filipie Baniowskim i Mateuszu Stanku. Alex Bugaj nie jest jeszcze uprawniony do rozgrywek ani w IV lidze, ani w CLJ. Tak naprawdę zrobiliśmy już duży krok do tego, żeby pomóc drużynie U-19, bo dyrektor Akademii Krzysztof Kołaczyk podjął decyzję, że część zawodników, którzy byli włączeni do naszej kadry, wróci wiosną do juniorów, by pomóc drużynie U-19. Co do meczu z Klimontowianką, to sytuacja wyglądała w ten sposób, że Mateusz Stanek wracał po kontuzji mięśnia dwugłowego. To był pierwszy mecz, w którym za zgodą fizjoterapeutów mógł zagrać, ale w wymiarze najwyżej 45 minut. Wiem, że równie dobrze można pomyśleć, że mógł zagrać tę połowę w U-19, jednak w springu można pozwolić sobie na ewentualną korektę decyzji na podstawie stanu zdrowia bez konsekwencji dla zespołu. W meczu ligowym jest o to trudniej. Maciek Kuziemka był chory i nie zagrał wtedy ani w rezerwie, ani w juniorach. Jakub Madej wystąpił z kolei w meczu z Arką w CLJ i tak naprawdę tylko Filip Baniowski został z nami, bo po prostu taką decyzję podjęliśmy. To jest zawodnik, który potrzebuje stabilizacji. Stąd takie podjęliśmy decyzje w porozumieniu z rodzicami i dyrektorem Akademii. W jego przypadku ruchy pomiędzy drużynami są na ten moment wstrzymane.

- Czyli w trakcie sezonu będziecie reagować na bieżąco jeśli chodzi o przepływ tych zawodników. Tak to należy rozumieć?
- Tak. Do monitoringu, do współpracy trzeba brać pod uwagę trzy drużyny. Największą rolę odgrywa w tym oczywiście pierwszy zespół. Trener Albert Rude będzie wyznaczał zawodników do gry w rezerwach i jeśli taki zawodnik z pierwszej drużyny będzie dublował pozycję któregoś z juniorów, to jasnym będzie, że ci młodzi chłopcy będą wspomagać drużynę U-19. Najważniejsze jednak w tym wszystkim ma być to, żeby wszystko było zorganizowane z myślą o rozwoju tych młodych chłopaków.

- Część zawodników w tygodniu trenowała ostatnio z pierwszym zespołem. Taki przepływ piłkarzy będziemy oglądać również w kolejnych miesiącach?
- Myślę, że współpraca w ostatnich dwóch miesiącach pozwoliła mi poznać jak funkcjonuje, jak pracuje sztab pierwszej drużyny. Wiem w jaki sposób myśli się o przepływie zawodników pomiędzy drużynami w klubie. Tak naprawdę okazji, gdy zawodnicy z drugiego zespołu mogą pokazać się trenerom z „jedynki”, będzie wiele. Nie tylko jeśli chodzi o całe jednostki treningowe w pierwszej drużynie, ale też kilkuminutowe wstawki pod kątem rozwoju poszczególnych graczy. Współpraca pomiędzy sztabami pierwszej i drugiej drużyny jest bardzo dobra, a przepływ zawodników będzie dokonywał się płynnie. Tak samo ma być jeśli chodzi o zespół juniorów.

- Jesienią jedną z czołowych postaci rezerwy był Mariusz Kutwa. Ostatnio zaczął jednak łapać minuty w pierwszym zespole. Liczy pan na to, że on będzie u pana grał jeszcze wiosną?
- Naszym celem jako zespołu rezerw czy całej Akademii są właśnie takie momenty, żeby widzieć naszych wychowanków grających na stadionie przy Reymonta, czy w ogóle debiutujących w pierwszym zespole na innych stadionach. Mariuszowi życzę jak najwięcej minut w pierwszej drużynie, bo bardzo ciężko na to wszystko pracował. Jeśli natomiast będzie taka decyzja sztabu pierwszej drużyny, że występ w rezerwach będzie korzystny dla rozwoju Mariusza, to drzwi od szatni naszego zespołu będą dla niego oczywiście szeroko otwarte.

- Przenosicie się na stałe na Prądniczankę. Równa murawa na stadionie tego klubu pewnie będzie sprzyjać waszemu stylowi gry?
- Też tak uważamy. Jeśli chodzi o to, w jaki sposób możemy doskonalić nasz sposób gry, czyli operowanie piłką, budowę akcji krótkimi podaniami, to jakość boiska jest znaczącym elementem. Czy to przyniesie efekt w postaci większej liczby punktów w porównaniu do rundy jesiennej, to oczywiście ciężko w tym momencie przesądzać, ale jako sztab jesteśmy zadowoleni z tego ruchu. Wiem, że zawodnicy też są zadowoleni z tego, że będą mogli rozgrywać mecze w komfortowych warunkach jeśli chodzi o rodzaj nawierzchni.

- Macie sześć punktów przewagi nad drugim w tabeli Orłem Ryczów. Niby to sporo, ale może też uśpić czujność. Nie obawia się pan tego?
- Pierwsza moja odprawa z zawodnikami i sztabem dotyczyła tej pozornie dużej przewagi. Pozornie, bo nie możemy koncentrować się na tym, że mamy sześć punktów przewagi. Musimy się skupić na każdym meczu. Postawiliśmy przed sobą za cel zwycięstwo w rundzie wiosennej. Jeśli to zrobimy, to będzie oznaczało, że wygramy też całą rywalizację i zapewnimy sobie awans do III ligi. Sześć punktów to jest jakaś przewaga, ale trzeba o niej zapomnieć i skupić się na tym, co przed nami. Podchodzimy do tego jakbyśmy startowali od zera.

- Gra na Prądniczance oznacza powrót do Krakowa. Liczy pan, że trochę więcej kibiców będzie w związku z tym przychodzić na wasze mecze?
- Zapraszam kibiców na mecze naszej drużyny. Wiadomo jak wspaniałych kibiców ma Wisła. Chcemy prezentować atrakcyjny futbol, będzie możliwość zobaczyć, jak rozwijają się nasi młodzi, perspektywiczni zawodnicy, którzy marzą o awansie do pierwszej drużyny. Będą jednak też na pewno grać i tacy piłkarze, którzy już w tym pierwszym zespole są, a gra w rezerwie może być dla nich okazją do łapania rytmu meczowego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Bartosz Bąk: Naszym celem jest zwycięstwo w rundzie wiosennej - Gazeta Krakowska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24