Mecz przyjaźni na trybunach był pierwszym spotkaniem o stawkę dla podopiecznych Piotra Stokowca. Przypomnijmy, że zaplanowane na sobotę 11 lutego starcie w ramach 21. kolejki z Górnikiem Łęczna w Lublinie zostało przełożone ze względu na zły stan murawy.
Zamiast grać o punkty, „Miedziowi” musieli zadowolić się sparingiem z Chrobrym Głogów. Arka z kolei na inaugurację zmierzyła się z Legią Warszawa. Co prawda obrońcy tytułu wygrali w Gdyni 1:0, ale Arka postawiła im trudne warunki i gdyby zespół prowadzony przez byłego napastnika Zagłębia Grzegorza Nicińskiego popisał się lepszą skutecznością, to mógł nawet pokusić się o zwycięstwo.
Niciński w Lubinie nie mógł skorzystać z pauzującego za kartki Dominika Hofbauera. Austriaka zastąpił były piłkarz Miedzi Legnica Yannick Sambea Kakoko. Stokowiec do dyspozycji miał wszystkich, poza pauzującym od dłuższego czasu Deimantasem Petraviciusem. Co ciekawe, w meczowej osiemnastce nie zmieścił się Łukasz Piątek.
O pierwszej połowie można napisać w zasadzie tyle, że się odbyła. Poza kilkoma strzałami z dystansu na murawie nie działo się nic. Zagłębie dominowało, ale nie mogło znaleźć recepty na ultradefensywnie nastawioną Arkę. Przyjezdni większą część pierwszej połowy spędzali w okolicach swojego pola karnego, czyhając na okazję do kontrataków, ale te nadarzały się niezwykle rzadko.
Jeszcze przed przerwą trener Stokowiec dokonał pierwszej zmiany. Nie była ona jednak podyktowana niską efektywnością w ataku, lecz urazem Adama Buksy. Młodemu napastnikowi klubowi lekarze kilkukrotnie musieli pomagać, gdy zwijał się z bólu na murawie, aż w końcu w 39 min z grymasem na twarzy ustąpił miejsca Martinowi Nesporowi.
Druga połowa zaczęła się od groźnego uderzenia z rzutu wolnego Mateusza Szwocha, który z najwyższym trudem na rzut rożny sparował Martin Polacek. Na odpowiedź lubinian nie trzeba było długo czekać. W 53 min stoper gości Michał Marcjanik zatrzymał piłkę ręką we własnym polu karnym, nie dając prowadzącemu te zawody Bartoszowi Frankowskiemu wyboru. Sędzia wskazał na punkt oddalony od bramki o 11 metrów, a do futbolówki podszedł Filip Starzyński. "Figo" nie dał szans bramkarzowi, choć ten wyczuł jego intencje.
Gospodarze złapali wiatr w żagle i podkręcili tempo, a gdynianie w końcu się otworzyli, na czym zyskało widowisko. Nie mniej Arka ani razu nie zdołała już poważnie zagrozić bramce Polacka, a Zagłębie pomimo kilku prób nie podwyższyło wyniku i zasłużenie wygrało.
W następnej kolejce „Miedziowi” zagrają z Wisłą w Płocku, a „Arkowcy” podejmą kielecką Koronę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?