Znamy wszystkich finalistów Euro 2024. Gruzja, Ukraina i Polska zwyciężyli w barażach

Pierwszym z zespołów, który zapewnił sobie awans po barażach na Euro 2024 okazała się Gruzja, która po rzutach karnych poradziła sobie z Grecją. Przez długi czas kibice zgromadzeni na stadionie w Tbilisi bramek nie oglądali. Tuż przed przerwą zakotłowało się przy linii bocznej boiska i sędziujący to spotkanie Szymon Marciniak był zmuszony pokazać dwie czerwone kartki. Wyrzuceni zostali jeden z członków greckiego sztabu oraz rezerwowy bramkarz Gruzinów.

Ostra reakcja polskiego arbitra wyraźnie ostudziła zapędy zawodników, bo po przerwie grali spokojniej. Jednak żadna z drużyn nie potrafiła znaleźć sposobu, by pokonać bramkarza rywali. Czas mijał, aż w końcu do rozstrzygnięcia potrzebne były "jedenastki". Te lepiej egzekwowali gospodarze, którzy pomylili się tylko raz. W reprezentacji Grecji swoich szans nie wykorzystali Bakasetas i Giakoumakis.

Gruzja po raz pierwszy w swojej historii awansowała na jakikolwiek wielki turniej. W składzie gospodarzy zagrali Otar Kakabadze z Cracovii oraz Nika Kvekvesiri z Lecha Poznań.

Mecz na Tarczyński Arena we Wrocławiu od początku był bardzo dynamiczny. Od pierwszych minut było widać, że obu drużynom bardzo zależy na awansie. Pierwszą bramkę kibice zobaczyli w 30. minucie, a strzelił ją niezawodny Albert Gudmundsson, który w półfinale z Izraelem popisał się hat-trickiem. Przed przerwą Ukraina była bliska wyrównania, ale trafienie Romana Jaremczuka nie zostało uznane z powodu pozycji spalonej.

Ukraińcom udało się strzelić gola na remis po zmianie stron. W 54. minucie po skutecznym kontrataku do siatki reprezentacji Islandii trafił Viktor Tsygankov. Później inicjatywę przejęła Islandia. Kwadrans przed końcem Jon Thorsteinsson mógł zdobyć efektową bramkę, ale fantastyczną interwencją popisał się Andrij Łunin.

Decydująca dla losów spotkania była 84. minuta. Mykola Mudryk dostał piłkę przed polem karnym przeciwnika i idealnie przymierzył, tuż przy słupku. Ukraińska część publiczności zgromadzona na stadionie we Wrocławiu eksplodowała z radości.

Ukraińscy kibice wypełnili Tarczyński Arena we Wrocławiu

W najbardziej interesującym Nas meczu Polska podejmowała w Cardiff Walię. Od pierwszych minut była to niezwykle wyrównana batalia, w której żadna ze stron nie chciała popełnić błędu. Wojciech Szczęsny kilkukrotnie ratował "Biało-Czerwonych" przed stratą bramki, a raz zrobił to naprawdę efektownie po strzale z dalszej odległości.

Po przerwie Walijczycy oddali pole gry, ale Polacy nie potrafili z tego skorzystać. Gospodarze szczelnie zaryglowali się we własnym polu karnym, nie pozostawiając ani centymetra wolnego miejsca. W końcówce podstawowego czasu gry bohaterem mógł zostać Jakub Piotrowski, który potężniej huknął z dystansu, jednak minimalnie chybił.

Dogrywka również nie przyniosła rozstrzygnięcia i potrzebne były rzuty karne. W tych aż do piątej serii nikt się nie mylił. Krzysztof Piątek wykorzystał swoją próbę, a chwilę później Wojciech Szczęsny wybronił uderzenie Wojciecha Szczęsnego i "Biało-Czerwoni" mogli wpaść sobie w ramiona celebrując awans do Euro 2024.