Dyrektor Akademii Lecha Poznań o współpracy z Bayernem Monachium. "Jesteśmy rozwijającą się częścią tego projektu"

Maksymilian Dyśko
Maksymilian Dyśko
Dyrektor Akademii Lecha Poznań opowiedział o korzyściach płynących z funkcjonowania Skills.labu.
Dyrektor Akademii Lecha Poznań opowiedział o korzyściach płynących z funkcjonowania Skills.labu. Adam Jastrzebowski
Za nami sezon pełen emocji i olbrzymiego rozwoju. Młodzieżowy zespół Kolejorza U-19 zdobył mistrzostwo kraju, przeprowadzono inwestycje na poziomie 55 milionów złotych i rozbudowano infrastrukturę Akademii Lecha Poznań. O postępie, szkoleniu, skautingu, polityce transferowej i przyszłości trenera Artura Węski rozmawialiśmy w poprzedniej części z dyrektorem akademii, Marcinem Wróblem. W drugiej poruszony został temat współpracy z klubami zagranicznymi, funkcjonowania Skills Labu, a także jak od kulis wyglądała sytuacja z Filipem Wilakiem i innymi zawodnikami.

Jak ocenia Dyrektor wpływ Skills.lab’u po roku funkcjonowania? Jakie daje ono korzyści, w jakich celach korzystają z niego poszczególne drużyny młodzieżowe?

- Mamy już półtoraroczne doświadczenie pracy w Skills.Lab. Jeszcze przed oficjalnym otwarciem korzystaliśmy ze sprzętu, który się tam znajduje i wtedy, jak i wcześniej konsultowaliśmy się z innymi europejskimi klubami, które takie narzędzie posiadają. Za nami owocny czas, udało nam się dostrzec rzeczy, które trudno zauważyć na treningu. Ćwiczenia, które są tam wykonywane, są izolowane, mamy możliwość obiektywizacji wielu danych. Możemy także porównywać zawodników przy każdym ćwiczeniu nie tylko wewnątrz grupy lechitów, ale również pośród innych piłkarzy, m.in. Bayernu Monachium, którzy również korzystają ze Skills.Lab. To daje nam możliwość odnoszenia się do pewnych elementów treningu, myślenia kogniwistycznego, działań technicznych, szybkości podejmowania decyzji - to jest kilka składowych, które są przez nas testowane.

Dyrektor Akademii Lecha Poznań opowiedział o korzyściach płynących z funkcjonowania Skills.labu.
Dyrektor Akademii Lecha Poznań opowiedział o korzyściach płynących z funkcjonowania Skills.labu. Adam Jastrzebowski

- Wszystko to daje nam możliwość ocenienia zawodnika, nie tylko przez pryzmat subiektywnej oceny trenerskiej, ale też obiektywnej oceny liczbowej - czy dane działanie jest wykonywane w określonym czasie, z określoną siłą i precyzją, w jakim tempie podejmowane są decyzje. Na boisku piłkarz może powiedzieć, że widział to inaczej i może dyskutować, natomiast ze Skills.Labem wygląda to inaczej. To narzędzie wybiera najlepsze rozwiązania z możliwych. Jest to ocenione według algorytmu.
Możemy modelować ćwiczenia na różnym poziomie intensywności i szybkości, bo to urządzenie pozwala przenieść na boisko wiele wzorców i wypracować modele działań. Oczywiście jest to jedna ze składowych, bo są kwestie, które podlegają subiektywnej ocenie, chociażby cechy charakteru.

- Co ciekawe, mieliśmy kilka takich spostrzeżeń co do zawodników, których nie wychwyciliśmy na boisku, a zauważyliśmy dzięki liczbom, które uzyskaliśmy. W bardzo dobry sposób to urządzenie pokazuje, czy podjęta została dobra decyzja. Mogę tutaj podać przykład - jeden z zawodników podlegał takiej ocenie boiskowej, że jego umiejętności techniczne, parametry motoryczne nie są na najwyższym poziomie, natomiast trenerzy dyskutując na jego temat uważali, że jest przydatny na boisku, chociaż ciężko im było stwierdzić, w jakim elemencie się wyróżnia i dlaczego jest cenny. Okazało się, że miał jeden z najlepszych wyników, jeśli chodzi o podejmowanie decyzji. One nie były może najszybsze, ale były dokładne i przemyślane. Wiemy, że taki piłkarz umiejętnościami się obroni.

Jak wygląda wymiana doświadczeń z innymi klubami, które z niego korzystają? Wspomniał Pan o Bayernie Monachium.

- Wymiana doświadczeń zachodzi na poziomie porównywania wyników. Oczywiście trzeba pamiętać, że przy młodszych zawodnikach chodzi o ocenę potencjału. Mamy piłkarzy, którzy w niektórych elementach mają najlepsze wyniki, a w innych aspektach jesteśmy trochę niżej. Daje nam to wszystko pewien punkt odniesienia. Oprócz możliwości porównywania, możemy się również spotkać i porozmawiać, jak te wyniki przełożyć na pracę na boisku. Jesteśmy rozwijającą się częścią tego projektu. Widzimy, że jest zainteresowanie ze strony innych klubów, aby przyjechać i zobaczyć, jak pracujemy. Współpraca nie opiera się więc tylko na porównywaniu wyników, ale też na wymianie doświadczeń i wiedzy z zakresu treningu piłki nożnej.

Dyrektor Akademii Lecha Poznań opowiedział o korzyściach płynących z funkcjonowania Skills.labu.
Dyrektor Akademii Lecha Poznań opowiedział o korzyściach płynących z funkcjonowania Skills.labu. Adam Jastrzebowski

Czyli przy słabszych wynikach wymieniacie się wiedzą, która pomoże przełożyć ją na treningi?

- Najważniejszym jest to, żeby wiedzieć, jak przełożyć zebrane dane na trening piłkarski na boisku. Kiedy powinno się wprowadzać zawodnika w określone składowe treningu, w jakim wymiarze czasowym i w jakiej formule go wprowadzać. Również istotne jest to, czy elementy z naturalnego boiska przenosimy do Skills.Labu czy odwrotnie. Musi być zachowana płynność i widząc pewne mankamenty, możemy je wyćwiczyć w wyizolowanej formie. Ważny jest jednak balans. Trzeba pamiętać o tym, że to narzędzie nie jest lekarstwem na wszystko, a wspomaga jedynie proces treningowy.

Czy uważa Pan, że młodsi zawodnicy powinni mieć ciut bardziej spartańskie warunki - aby kształtować charakter, mentalność. Czy nie jest tak, że wielu młodych piłkarzy jest rozpieszczonych i uważają, że im się po prostu należy?

- Bardzo dobre pytanie. Jedną z odpowiedzi, dlaczego mamy coraz lepsze warunki, dlaczego zdecydowaliśmy się na wydanie takich pieniędzy na infrastrukturę jest to, że dzisiaj jadąc do topowych europejskich akademii, widzimy, że tam takie warunki są od dawna. Nie stworzyliśmy nic ponad stan, a jedynie dla potrzeb młodych zawodników. Spędzają u nas większą część swojego życia pomiędzy 15. a 18. rokiem życia. W przestronnych pokojach zagwarantowaliśmy im dostęp do wszelkich potrzeb. Ponadto w CBR-rze mają dostęp do pralek, gier wideo, rozrywek. Według nas jest to zapewnienie dobrych warunków do rozwoju. Ci chłopcy często spędzają, tak jak powiedziałem trzy, cztery lata swojego życia, często wyprowadzając się z domu, ale nie uważam, że to są warunki, które rozpieszczają. Po prostu mają poczuć się jak u siebie w domu.

- Mamy również zasady, których każdy musi się trzymać i je szanować. To miejsce jest stworzone nie tylko dla nich, ale dla kolejnych zawodników. Wszystko jest tutaj po to, żeby mieli komfortowe warunki do rozwoju. Natomiast dbamy o to, żeby umieli uszanować, to co mają i by wiedzieli, że nie jest to dane im raz na zawsze. Za tym idzie ciężka praca. Z punktu widzenia naszej dzisiejszej pracy i pracy tych chłopców, uważam, że to są komfortowe warunki do rozwoju. Nic im nie brakuje, natomiast my mamy też swoje wymagania i oczekiwania wobec nich. Są one dużo większe niż u ich rówieśników, którzy chodzą do publicznych szkół, a po lekcjach mogą wrócić do domu.

Wiemy nie od dziś, że Lech przywiązuje bardzo dużą wagę do uszanowania wartości, zachowania, czy ocen. Jak wielu potencjalnie świetnie zapowiadających się młodych adeptów nie wypłynęło z Lecha ze względu na ich złe zachowanie?

- Przywiązujemy dużą wagę do podstaw. Myślę, że to jest istotne. Podstawy, które oni na co dzień prezentują, to jest coś, co jest dla nas istotne i o co dbamy. Możemy tutaj podać przykłady Tomka Kędziory, Janka Bednarka, Kamila Jóźwiaka, Dawida Kownackiego, Jakuba Modera czy Jakuba Kamińskiego, którzy wyszli z naszej Akademii i są naszą wizytówką, nie tylko ze względu na grę, ale również zachowanie. Są wartościowymi ludźmi, umieją się wypowiedzieć. Nas charakteryzuje to, że wypuszczamy z akademii gotowych facetów do życia, a nie tylko do bycia gotowym do działań na boisku. Piłkarz nie może mieć w życiu prywatnym dwóch lewych rąk. Myślę, że nie mamy takich chłopaków, których wypuściliśmy w świat i nie reprezentują naszych wartości. Wiadomo, że były momenty, kiedy każdy przeżywał swoje wzloty, upadki i czasami może z tej drogi zbaczał. Są chłopacy, którzy w wieku 15-16 lat zwracają uwagę na inne rzeczy w życiu, ale z czasem priorytety się zmieniają. Zdarzały się przypadki, że zachowanie nie było zadowalające, ale to jest taki ułamek procenta, nie przykładałbym do tego większej wagi i nie powiedziałbym, że jest to grupa zmarnowanych zawodników.

Przechodząc już konkretnie do piłkarzy. Który z zawodników akademii zrobi największą karierę?

- Bardzo rzadko używam nazwisk w ocenianiu czy wróżeniu w tym czy zrobią karierę. Zakładam, że każdy kto jest w Akademii jest w stanie grać na poziomie piłki profesjonalnej. To też charakteryzuje naszą pracę. Jest to pewne przewidywanie przyszłości i dzisiaj, jeżeli ktoś potrafi taki osąd wydać to uważam, że jest bardzo nierozważny w słowach. Od wielu lat pracuję z młodzieżą i wiem, że rozwój kariery nie jest taki oczywisty. Niektórzy potrzebują więcej czasu, a inni mniej. Również są świetnie zapowiadający się zawodnicy, ale może przytrafić im się groźna i znacząca kontuzja. Wydaje mi się, że każdy z tych chłopaków, który był na mistrzostwach Europy do lat 17 i pojedzie na mistrzostwa świata ma szanse zostać profesjonalnym piłkarzem. Niemniej przypominam sobie kadrę trenera Marcina Dorny z rocznikiem 1995, która zdobyła medal i również dotarła do półfinału. W niej grał Karol Linetty czy Adrian Cierpka. Adrian w futbolu nie zaistniał tak wysoko, jak byśmy chcieli, a Karol już tak i spełnia swoje marzenia. To pokazuje też, ile w piłce jest zmiennych. To, że ktoś zdobył medal na mistrzostwach Europy, to nie oznacza, że na pewno będzie grał w piłkę. Przed nimi jeszcze długa droga, natomiast w każdym z nich jest ogromny potencjał.

Chciałbym porozmawiać o sytuacji z Filipem Wilakiem. Dlaczego zimą nie wyrażono zgody na jego wypożyczenie, pomimo ofert z innych klubów? I szczerze, czy już wtedy był ze strony Akademii plan podpisywania nowej umowy z Filipem, czy przez jego kapitalną formę na wiosnę podjęto decyzję o zaproponowaniu nowego kontraktu?

- Po rundzie jesiennej myśleliśmy o zaproponowaniu nowej umowy. Jeśli chodzi o wypożyczenie Filipa do innych klubów, to takie chęci pojawiały się już wcześniej. Dwukrotnie zablokowaliśmy projekt wypożyczenia - latem i zimą w minionym sezonie. Wiedzieliśmy, że piłkarz idzie w dobrą stronę i się nie podda. Wiadomo, że był rozczarowany decyzją o przejściu z pierwszego zespołu do rezerw i mógł myśleć, że chcemy mu utrudnić rozwój, natomiast wiedzieliśmy, że on dobrze zareaguje. Drugi zespół też potrzebował jego obecności na boisku. Wiedzieliśmy, że wypożyczenie może zaburzyć cały proces rozwoju. Nowe środowisko, brak regularności. Pomogliśmy mu, ale on sobie sam też pomógł. Zaczął przywiązywać dużą wagę do szczegółów, detali i stąd ten kontrakt, który otrzymał. Jest poznaniakiem, marzy o tym, żeby grać w pierwszym zespole, w poprzednim sezonie udało mu się zadebiutować. Teraz czas, aby osiągał kolejne cele. Rozwój Michała Skórasia jest doskonałym przykładem na to, że w wieku 19 lat nie trzeba zawojować od razu świata. Wierzymy w Filipa, że będzie podążał podobną drogą.

Czy żałuje Pan puszczenia któregoś z wychowanków? Mam tutaj na myśli braku przedłużenia umowy z takimi zawodnikami jak Czyż czy Bejger.

- To ci zawodnicy muszą powiedzieć czy żałują. Wyszli z procesu w trakcie jego trwania na własne życzenie. Ich proces był bardzo zindywidualizowany. Jeden ma 22 lata, drugi 21. Wolałbym mieć historię, które przypominają Jakuba Kamińskiego czy Jakuba Modera. Rozumiem przez to przeprowadzenie przez Akademię, rezerwy i pierwszą drużynę, osiągnięcie czegoś w pierwszym zespole lub dojście do momentu, w którym uznajemy, że jest to koniec pewnego procesu. Znając plany, jakie były wobec nich w klubie i jak widzieliśmy ich rozwój, to jestem zdania, że gdyby u nas zostali, zrobiliby większy progres.

Takiego pełnego procesu z pewnością nie ukończy Oskar Tomczyk. Jakie działania były podejmowane, aby zatrzymać go w Lechu?

- Nie robiliśmy żadnych sztucznych ruchów, aby go zatrzymać. Bardzo mocno bazujemy na zaufaniu. Kilka miesięcy temu składając mu ofertę nowego kontraktu, wiedzieliśmy, że ma duży potencjał. Ma szansę rozwoju ścieżką, którą podążali inni zawodnicy. Ta ścieżka jest też dla niego wytyczona. Czasami wiemy dobrze, że jest to robione z ochroną dla zawodnika. Robiliśmy dla niego miejsce w drugim i pierwszym zespole, świadomie nie podejmowaliśmy innych ruchów transferowych. Był na zgrupowaniu w Dubaju, uczestniczył w treningach z pierwszą drużyną. Miał jasno określony plan - jest kolejnym napastnikiem, którego chcemy wychować, tak jak Dawida Kownackiego przez pierwszy zespół.

Państwo Tomczyk po prostu nie skorzystali z tej drogi i na ten moment wybrali inną oznajmiając, że nie przedłużą kontraktu. My pracujemy dalej i kolejnych zawodników będziemy tą samą drogą promować do piłki seniorskiej. Historia naszej współpracy dobiega końca i za jakiś czas będziemy mogli zobaczyć, czy podjął dobrą decyzję. Bardzo często wyjazd zawodnika jest mocno nagłaśniany, a statystyki pokazują, że szanse są bardzo znikome na to, że uda się zrobić karierę wyjeżdżając za granicę w tak młodym wieku i przerywając proces szkoleniowy. Bardzo rzadko się wspomina, jak ten zawodnik wraca po kilku latach do naszej rodzimej ligi.

Było kilku takich zawodników, którym się udało, ale faktem jest, że Tomczyk nie przekonywał w drugiej drużynie swoją grą.

- Zdajemy sobie z tego sprawę. Niekoniecznie pozycja Oskara, jako napastnika w drugoligowym zespole oznaczała, że zagwarantuje nam sześć czy siedem trafień. Strzelił jednego gola i każdy inny klub by stwierdził, że jak na napastnika to bardzo mało. Dla nas to było na tyle wystarczająco, by dalej prowadzić go wytyczoną wcześniej drogą. Nie skorzystał, ale pracujemy dalej i będziemy rozwijać kolejnych piłkarzy. Przestrzegam młodych zawodników przed obraniem takiej drogi. Jest to często taki początek końca.

Grzegorz Surdyk od 23 lat jest spikerem Lecha Poznań

Spiker o kulisach pracy w Lechu Poznań. "Piłkarzom kazał cze...

od 16 lat

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

Obserwuj nas także na Google News

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Dyrektor Akademii Lecha Poznań o współpracy z Bayernem Monachium. "Jesteśmy rozwijającą się częścią tego projektu" - Głos Wielkopolski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24