- Zabrzmi to śmiesznie, ale przegrałem, bo miałem fatalnie przygotowane rakiety. Nie mogłem się dopasować, prosiłem o poprawę i dopiero od połowy drugiego seta grałem lepiej. Ale wtedy było już za późno - mówił Jerzy Janowicz. - Taka sytuacja przytrafiła mi się po raz trzeci w karierze - wcześniej w Paryżu i Miami. Żałuję, jestem zły, bo chciałem w Szczecinie wygrać turniej.
Pierwszy set gładki. Mayer wygrał do 2. Wszystko mu się udawało, a Janowicz psuł na potęgę. Druga partia dużo bardziej wyrównana, ale prawie cały czas pod kontrolą Mayera. Ten łatwo zdobywał punkty przy swoim serwisie, a Janowicz mimo mocniejszego podania męczył się.
Ale nasz zawodnik miał szanse, by doprowadzić do trzeciego seta. Nadal jednak zawodziła jego skuteczność w wymianach czy grze przy siatce.
- W tym sezonie chcę jeszcze zagrać kilka turniejów i udam się na operację kolana. Dokucza mi od US Open 2015 i zdecydowaliśmy się na operację - wyjaśnił Janowicz.
Nie będzie więc pierwszego Polaka, który wygra w Szczecinie w erze challengerów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?