Karate na igrzyskach olimpijskich w Tokio i tylko tam? Duży zgrzyt w polskim środowisku karate

Piotr Janas
Kiedy w 2016 roku Międzynarodowy Komitet Olimpijski przyjął karate do grona dyscyplin olimpijskich, cieszyliśmy się, że Polacy będą mieli szanse na medale w kolejnej dyscyplinie. Okazuje się jednak, że wcale nie będzie to takie proste, a karate tak szybko jak pojawiło się na igrzyskach, tak samo szybko może z nich zniknąć.

W 2016 roku MKOl przyjął do olimpijskiego grona siedem nowych dyscyplin. Wśród nich znalazło się karate, ale nie chodzi o cieszące się większą popularnością w Polsce karate kyokushin, lecz o karate zrzeszone w World Karate Federation, a więc kumite i kata.

Czym różni się ono od bardziej znanego w Polsce kyokushin albo shotokan? To wyjaśnia nam Andrzej Zarzycki, wiceprezes Polskiej Unii Karate i trener AZS UP Wrocław.

- Kumite to sztuka walki, lecz nie ukierunkowana na zrobienie rywalowi krzywdy. Najlepiej jej specyfikę oddaje określenie semi contact (z angielskiego pół kontakt-przyp. red.). Kata to z kolei układy symulujące walkę. Dzięki nim zachowane są ruchy z pradawnego karate, które jak każda sztuka walki polegało na tym by zranić, albo unicestwić wroga - tłumaczy wiceprezes Zarzycki.

Dlaczego więc ten konkretny rodzaj karate znalazł się w rodzinie olimpijskiej? Decydującym czynnikiem była wielość federacji WKF, która zrzesza 194 organizacje na wszystkich kontynentach oraz najdłużej zabiegała o możliwość pojawienia na igrzyskach. Trudno o lepszą okazję do debiutu karate, niż olimpiada w Japonii, bo latem 2020 roku znicz olimpijski zapłonie w Tokio.

- WKF to największa i siłą rzeczy najważniejsza federacja karate na świecie. W mojej ocenie najistotniejszy dla MKOl-u był jej rozmiar, zasięgi i co za tym idzie reprezentatywność. Niestety Polacy nie odnoszą w kumite i kata zbyt wielu sukcesów, bo w WKF-ie konkurencja jest zdecydowanie większa niż w kyokushin czy shotokan, które sam uprawiam - wyjaśnia Zarzycki i jednocześnie dodaje, że Polska nie jest w tym temacie odosobniona.

- Na całym świecie uprawia się różne rodzaje karate i to jest całkowicie normalne. Mam wielki respekt i szacunek dla osiągnięć naszych reprezentantów w innych stylach. Znam osobiście m.in. Jacka Lamota z Klubu Kyokushin Karate im. Masutsu Oyama czy państwa Agnieszkę i Jacka Sypieniów, prowadzących Wrocławski Klub Karate Kyokushin. Ich zawodnicy osiągają duże sukcesy na arenie międzynarodowej, ale w perspektywie kilku najbliższych lat szans na igrzyska niestety nie mają. Specyfika i różnice w systemie treningów oraz organizacja i przebieg zawodów to zupełnie co innego. Wiem, że kyokushin starało się o włączenie do programu olimpijskiego gdy zatwierdzono karate w MKOl, ale ostatecznie w Tokio zobaczymy tylko karateków walczących w federacji WKF - mówi Andrzej Zarzycki.

Karate w Tokio 2020 i tylko tam?

Polskie środowisko karate jest mocno podzielone w kwestii wyboru WKF na karate olimpijskie.

- Początkowo miałam informację, że my także jako przedstawiciele kyokushin będziemy mieli prawo startu na igrzyskach w Tokio, ale później okazało się, że tylko WKF weźmie w nich udział. Wprawdzie niewiele się o tym mówi, ale z informacji które do mnie dochodzą jednoznacznie wynika, że po igrzyskach w Japonii karate zniknie z olimpiady. W Paryżu w 2024 roku już go nie będzie - twierdzi Agnieszka Sypień z WKKK. Jej wersję potwierdza Jacek Lamot.

- WKF pojawi się w Tokio, ale należy zadać sobie pytanie, co dalej? Japończycy wybrali karate jako dyscyplinę pokazową, ale czy cztery lata później w Paryżu też będziemy oglądać karate kata i kumite? Wiem, że rozmowy na ten temat wciąż się toczą i że francuski komitet organizacyjny wcale nie jest szczególnie zainteresowany karate - zdradza sensei Lamot.

- To pewna nadinterpretacja. Faktem jest, że w Tokio karate WKF jest dyscypliną pokazową, a w Paryżu nią nie będzie, ale wszystkie działania i środki ukierunkowane są na to, by karate stało się pełnoprawnym członkiem rodziny olimpijskiej i trwale weszło do programu igrzysk - podsumował Zarzycki.

Reasumując: we Wrocławiu są dwa kluby, których zawodnicy uprawiają karate olimpijskie. To AZS UP Wrocław oraz Budokan Wrocław. Ich reprezentanci są powoływani do kadr narodowych i mają na koncie pierwsze sukcesy. Jednym z nich jest brązowy medal Michała Bąbosa (AZS UP Wrocław) na The World Games 2017.

Największe szanse na start w Tokio ma jednak mistrzyni świata z Olimpu Łódź Dorota Banaszczyk. O tym kto pojedzie na igrzyska decydował będzie ranking WKF i turnieje kwalifikacyjne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Karate na igrzyskach olimpijskich w Tokio i tylko tam? Duży zgrzyt w polskim środowisku karate - Gazeta Wrocławska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24