MKTG Sportowy i Gol - pasek na kartach artykułów

King kontra Trefl. Czas na finałową rywalizację w szczecińskiej Netto Arenie

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Andrzej Mazurczak kieruje grą Kinga, ale potrzebuje mocniejszego wsparcia partnerów.
Andrzej Mazurczak kieruje grą Kinga, ale potrzebuje mocniejszego wsparcia partnerów. Przemek Świderski/Polska Press
Koszykówka. W środę o godz. 20 rozpocznie się trzeci mecz finałów Orlen Basket Ligi. Tym razem to King Szczecin podejmie Trefla Sopot i będzie chciał zbliżyć się do obrony mistrzostwa Polski.

Seria finałowa trwa do czterech wygranych, a za nami dopiero dwa mecze w Sopocie. Trefl przystąpił do finałów z atutem parkietu i był gospodarzem dwóch pierwszych spotkań, bo zajął wyższą pozycję w rundzie zasadniczej. W niej był słabszy jedynie od Anwilu Włocławek, który zmagania w play-offach zakończył na ćwierćfinałowej rywalizacji ze Spójnią Stargard. Przypomnijmy, że King w pierwszej części sezonu zajął 4. lokatę.

Sytuacja już się jednak zmieniła, bo w Sopocie King wygrał pierwszy mecz (82:73) i choć przegrał w niedzielny wieczór (81:84), to wystarczy mu teraz wygrywać tylko na swoim parkiecie, by zdobył złote medale. Niby proste, ale Trefl mocno się postawi szczecińskiej ekipie, by szybko odzyskać tzw. atut parkietu.

- Granie jeden na jednego, zbiórki i szybkie kontry, to będą kluczowe sprawy w najbliższych meczach - mówił Żan Tabak, trener Trefla. Kwestię gospodarza spotkań trochę bagatelizował, ale miał w tym dużo racji, bo potencjał obu zespołów jest bardzo podobny i drużyny muszą pokazać mistrzowską formę także w wyjazdowych meczach. King już to zrobił, dlatego ma nieznaczną przewagę w wyścigu.

Co będzie dziś? W rundzie zasadniczej King się męczył na swoim parkiecie, notował długą serię porażek, ale czym bliżej było play-offów tym jego forma i przywiązanie do swojego obiektu rosły. W ćwierćfinale z Legią szczecinianie dwukrotnie wygrali przed swoją publicznością, choć to legioniści w obu meczach dominowali. W półfinale ze Spójnią King miał dużo łatwiej, ale też pokazał charakter i mentalność zwycięzców w drugim meczu. Teraz czas na rywalizację z Treflem.

King nie jest zdecydowanym faworytem, ale jego notowania stoją wyżej. Może w dwóch najbliższych meczach domowych odnieść dwa zwycięstwa, ale też potrzebuje do tego kilku istotnych czynników.

Po pierwsze: większa kontrola na bronionej desce. Zawodnicy muszą pokazać więcej pazerności w walce o zbiórki, bo jedna więcej zebrana piłka w końcówce drugiego meczu i King mógł mieć bilans 2:0. Trefl ma dwóch wysokich i silnych graczy, ale obręcze atakują też pozostali. Środkowi Kinga muszą lepiej zastawiać strefę, mocniej atakować piłkę. - Na pewno musimy się w tym elemencie poprawić - mówił trener Arkadiusz Miłoszewski.

Po drugie: większa kontrola emocji. Sędziowanie w dwóch pierwszych meczach nie było dobre, za dużo było kontrowersji i ta nerwowość w grze udzielała się naszym zawodnikom. Trzeba to ograniczyć.

Po trzecie: Kingowi będzie lepiej, jak przebudzi się Matt Mobley. W pierwszym meczu czterech koszykarzy nie zapunktowało, w drugim w zasadzie tylko Amerykanin. Mobley ma umiejętności, by być liderem zespołu, ale w Sopocie źle wyglądał pod względem skuteczności i boiskowego zaangażowania.

- Teraz mamy atut swojego parkietu, trzeba to obronić, ale przede wszystkim musimy grać swoje. Jak to się nam uda, a mamy mocnych graczy, to bez względu na miejsce meczu będziemy wygrywać - uważa Andrzej Mazurczak z Kinga.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: King kontra Trefl. Czas na finałową rywalizację w szczecińskiej Netto Arenie - Głos Szczeciński

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24