Korona niczym wytrawny bokser! Wisła Płock przegrała u siebie

Damian Wiśniewski, psz
slawomir stachura/polska press
W pierwszym meczu 7. kolejki Lotto Ekstraklasy, Wisła Płock przegrała przed własną publicznością z Koroną Kielce (1:2). Wszystkie bramki padły dopiero po przerwie. Dla gości trafili Łukasz Sekulski i Radek Dejmek, a dla miejscowych Dimitar Iliev.

Jeśli ktoś przed tym spotkaniem miał nadzieję na to, że obie ekipy od razu rzucą się na siebie starając stwarzać sobie kolejne okazje bramkowe, to musiał być bardzo zawiedziony. Ani jedni, ani drudzy przez pierwsze trzy kwadranse nie potrafili oddać praktycznie żadnego celnego uderzenia.

Za taki stan rzeczy odpowiadali przede wszystkim piłkarze Korony. Kielczanie oddali pole do gry rywalom, a sami cofnęli się niemal pod własne pole karne i starali się rozgrywać kontry, choć przede wszystkim skupiali się na zabezpieczeniu tyłów. Ataki kończyły się głównie nieudanymi dośrodkowaniami lub strzałami z dalszej odległości, które nie przynosiły żadnego zagrożenia. Pojedyncze zrywy Kiełba, Pilipczuka czy Cebuli zupełnie nic nie przynosiły.

Gospodarze próbowali grać atakiem pozycyjnym, ale mieli ogromne problemy z przeforsowaniem defensywy przeciwnika. Ataki swojej drużyny starał się rozprowadzać przede wszystkim Furman, ale brakowało im przede wszystkim odpowiedniego tempa. Komentujący to spotkanie dla Eurosport pan Andrzej Strejlau co chwilę słusznie domagał się przyspieszenia, ale “Nafciarze” jakby byli na to głusi. Kilka niezłych dośrodkowań i indywidualne próby Kriwca, to było zdecydowanie za mało.

Drugą część spotkania zdecydowanie lepiej zaczęli goście. Już na samym jej początku Kiełpin musiał się mocno wysilić aby skutecznie interweniować pod uderzeniu Możdżenia, a po kilkunastu minutach zrobiło się 0:1. Stefańczyk tak fatalnie podawał piłkę do bramkarza, że Sekulski zdołał ją przejąć, następnie umieścić w bramce.

Błąd Korony polegał jednak na tym, że od razu po zdobyciu bramki cofnęła się znów głęboko na własną połowę i wróciła do tego, co grała wcześniej. Gospodarze od razu podjęli walkę o wyrównanie i choć najpierw Gostomski fantastycznie zatrzymał próbę Kante, to w końcu dopięli swego. Stefańczyk nieco zrehabilitował się za wcześniejszą sytuację i świetnie podał do Wlazło, który z kolei zanotował ładną asystę przy efektownym trafieniu Ilieva.

Koniec emocji? W żadnym wypadku. Podopieczni trenera Wilmana mieli co prawda spore problemy w ataku pozycyjnym, ale zdołali znów objąć prowadzenie, tym razem po stałym fragmencie gry - Kiełb dośrodkował z rzutu różnego, Diaw nieco przypadkowo zagrał do Dejmka, a on strzelił na 2:1.

Płocczanie oczywiście próbowali odrobić straty, ale brakowało im dokładności, przyspieszenia i trzy punkt pojechały do Kielc. My możemy tylko żałować, iż pierwsza część spotkania wyglądała tak, jak wyglądała i na ciekawe sytuacje musieliśmy poczekać do drugich trzech kwadransów, które oglądało się już naprawdę nieźle.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Korona niczym wytrawny bokser! Wisła Płock przegrała u siebie - Gol24

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24