Lech Poznań remisuje 3:3 z Cracovią. Szalony mecz w Krakowie zakończony rozczarowaniem. Kolejorz stracił zwycięstwo w doliczonym czasie gry

- To jeden z trudniejszych wyjazdów, które są przed nami - mówił przed wyjazdem do Krakowa trener Lecha Poznań Maciej Skorża. Szkoleniowiec Kolejorza nie mógł skorzystać w tym meczu z chorych Bartosza Salamona i Kristoffera Velde oraz pauzującego za kartki Pedro Tiby. W wyjściowym składzie, była tylko jedna niespodzianka. Michał Skóraś wygrał rywalizację z Adrielem Ba Louą i to na niego, a nie na Iworyjczyka postawił Skorża.

Zaczyna się sezon, zaczyna się "Wokół Bułgarskiej":

Po dosyć spokojnym początku, to właśnie po dośrodkowaniu Skórasia, mógł paść kuriozalny gol samobójczy. Piłka wypadła z rękawic Karola Niemczyckiego, Cornel Rapa tak wybijał piłkę na róg, że obił... prawy słupek własnej bramki.

Lech był częściej przy piłce, ale nieoczekiwanie stracił gola w wydawałby się niegroźnej sytuacji. W 19. min. rzucie rożnym poznaniacy zbyt krótko wybili piłkę, dopadł do niej Mchał Rakoczy i uderzył "ile fabryka dała" na bramkę. Strzał próbowali zablokować Murawski z Miliciem, ale zrobili to tak nieszczęśliwie, że po rykoszecie od nogi Chorwata, wpadła ona do bramki, kompletnie myląc Filipa Bednarka.

Ten gol podziałał na lechitów jak płachta na byka. Kolejorz ostro zabrał się do pracy i zmusił Cracovię do momentami desperackiej obrony. Bramkarz Pasów Karol Niemczycki uwijał się w swojej bramce jak w ukropie. Najpierw kapitalnie obronił plasowany strzał z wolnego Pedro Rebocho. Chwilę później odbił groźny strzał Amarala. Niemczycki świetnie zachował się też 60 sekund później broniąc główkę z najbliższej odległości Ishaka.

Gol dla Lecha "wisiał w powietrzu". Mur Pasów nie wytrzymał naporu Kolejorza w 29 minucie. Mikael Ishak wywalczył ofiarnie piłkę przy linii bocznej, zagrał przed pole karne do Amarala, który z łatwością minął obrońcę i uderzył obok bezradnego Karola Niemczyckiego.

Kolejorz poszedł za ciosem świetną okazję miał jeszcze Skóraś, ale uderzył wysoko nad bramką. Przed przerwą potężnie uderzył z dystansu, ale Niemczycki nie dał się zaskoczyć.

Po dobrej pierwszej odsłonie druga część była jeszcze lepsza. W 48. min. świetnie dysponowany Amaral przedarł się prawą stroną i jak na tacy wyłożył piłkę Jakubowi Kamińskiemu. Skrzydłowemu Lecha pozostało było tylko dołożyć nogę i było 1:2.
Kiedy w 67. min. Amaral po pięknym podaniu Ishaka wykorzystał sytuację sam na sam m z Karolem Niemczyckim, wydawało się, że ten mecz jest już rozstrzygnięty.

Lecz emocji nie zabrakło do ostatniej sekundy. Niestety Kolejorz nie utrzymał dwubramkowego prowadzenia. W 77. min. Cracovia "złapała kontakt". Po dośrodkowaniu z prawej strony Jakub Myszor nieczysto trafił w piłkę, ale na tyle szczęśliwie, że ta wpada do siatki tuż przy słupku bezradnego Filipa Bednarka.

Lechici w końcówce się pogubili. Bardzo niepewnie grała poznańska defensywna. Pasy z uporem maniaka wrzucały piłki w pole karne lechitów i po główce Filipa Balaja doprowadziła do wyrównania. Według

To nie powinno się zdarzyć. Tak chaotycznie grającego w defensywie Kolejorza nie oglądaliśmy już dawno...