Marcin Orłowski (Puszcza): Radomiak jest w dołku, musimy to wykorzystać

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
Marcin Orłowski
Marcin Orłowski Andrzej Wisniewski / Polskapresse
II liga piłkarska. - Kluczem do zwycięstw jest gra obronna. U nas pracuje na to cały zespół, a w defensywie mamy doświadczonych chłopaków. Jesteśmy w tym dobrzy, co pokazuje liczba straconych bramek, najmniejsza w lidze - mówi Marcin Orłowski, napastnik Puszczy Niepołomice.

W czterech tegorocznych meczach „Żubry” straciły tylko jedną bramkę. W sobotę zachowały czyste konto w spotkaniu z Błękitnymi Stargard (2:0), a Orłowski miał szczególne powody do zadowolenia: zdobył pierwszego, kontrowersyjnego gola, a drugi padł z wolnego właśnie po faulu na nim.

- Podobną bramkę strzeliłem Pogoni Szczecin w Pucharze Polski. Wtedy nawet obraz z kamer Polsatu nie dał odpowiedzi na __pytanie, czy piłka wpadła czy nie - mówi 28-letni piłkarz. - Teraz na boisku wydawało mi się, że piłka minimalnie przekroczyła linię. Sędzia boczny nawet chwili się nie zawahał, od razu podniósł chorągiewkę.

Spory byly też przed kluczowym rzutem wolnym. Tomasz Pustelnik przekonywał, że nie sfaulował Orłowskiego, gospodarze z kolei podnosili, że przewinienie miało miejsce już w obrębie „16” Błękitnych.

- Mnie wydawało się, że było to w __polu karnym - twierdzi faulowany. - Ale może sędzia (Maciej Pełka z Piły - przyp.) zadecydował, że stało się to przed linią ze względu na tę pierwszą bramkę? Piłkarze Błękitnych wywierali na niego presję, na pewno miał to w __podświadomości.

Jako że pierwszy gol był następstwem rzutu wolnego (po wrzutce w pole karne zupełnie pogubiła się obrona gości), to Puszcza na wiosnę wciąż trafia wyłącznie po stałych fragmentach gry - a strzeliła pięć bramek.

- Błękitni mieli z nami duży problem przy dalekich wyrzutach z autu - dodaje niepołomicki „Orzeł”. - Boisko nie doszło jeszcze do siebie po zimie, trudniej jest pograć piłką, trzeba więc bazować na stałych fragmentach. I fajnie, że wychodzi nam to, co ćwiczymy na __treningach.

Orłowski swój występ zakończył w 65 minucie. Miało to związek z przetasowaniami w składzie po kontuzji Jakuba Zagórskiego, ale nie tylko.

-_Byłem w szoku, kiedy na początku meczu dostałem żółtą kartkę _- nie ukrywa Marcin. - _Jestem takim typem napastnika, który szuka kontaktu z rywalem, a przy każdym styku przeciwnicy strasznie krzyczeli, płakali. Z czasem bałem się już pracować rękami, żeby nie dostać drugiej żółtej kartki i nie osłabić zespołu. Sędzia już na mnie, w _cudzysłowie, polował, zawodnicy Błękitnych prowokowali. Dla bezpieczeństwa trener podjął decyzję, żeby mnie zmienić - mówi zawodnik, który w tym sezonie opuścił tylko jeden mecz, z powodu pauzy za kartki.

Puszcza, wygrywając trzecie spotkanie z kolei, w trzecim z kolei weekendzie zbliżyła się do Radomiaka, zajmującego 3. miejsce w tabeli. To strefa bezpośredniego awansu do I ligi, a „Żubry” tracą do niej zaledwie dwa punkty.

- To już dystans do zniwelowania w jednym meczu. Radomiak jest w dołku i musimy to wykorzystać - podkreśla Orłowski. - Gonimy go, ale moim zdaniem sprawa do końca będzie otwarta. Myślę, że radomianie zaczną mocniej punktować. Nam zależy na tym, by w najbliższym meczu w Zambrowie podtrzymać zwycięską serię.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Marcin Orłowski (Puszcza): Radomiak jest w dołku, musimy to wykorzystać - Dziennik Polski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24