Nice 1 Liga. Katastrofa! Ruch prowadził do 89 minuty 2:0 i... nie wygrał

JCZ, Joanna Sobczykiewicz
Ruch Chorzów - GKS Tychy 2:2
Ruch Chorzów - GKS Tychy 2:2 Marzena Bugala- Azarko / Polska Press
Nice 1 Liga. Niebywała dramaturgia zaległego meczu 7. kolejki. Ruch Chorzów po raz pierwszy pod wodzą trenera Juana Romana Rochii, chociaż długo prowadził, to ostatecznie zremisował z GKS Tychy 2:2 (1:0). "Niebiescy" obie bramki zdobyli w dość kontrowersyjnych okolicznościach. Przy pierwszej rywale domagali się odgwizdania spalonego, przy drugiej zasugerowali, że piłka w ogóle nie przekroczyła linii. Prowadzenia nie utrzymali jednak na własne życzenie. W końcówce losy meczu odwrócili bowiem Dawid Abramowicz i Łukasz Matusiak.

W swoim debiucie na ławce trenerskiej Argentyńczyk Juan Ramon Rocha nie dokonał wielkiej rewolucji. Dał szansę Marcinowi Kowalczykowi, dla którego był to pierwszy występ w barwach Ruchu w tym sezonie. Tworzył on parę stoperów z Bojanem Markoviciem. Do składu po krótkiej nieobecności spowodowanej urazem powrócił pomocnik Mateusz Zawal, który grał u boku kapitana Macieja Urbańczyka. Tak, jak w poprzednim spotkaniu w Grudziądzu bramki Niebieskich strzegł Nikołaj Bankow. W meczowej osiemnastce zabrakło natomiast obrońcy Miłosza Trojaka. W GKS-ie Tychy również doszło do kilku roszad. Rafała Dobrolińskiego między słupkami zastąpił Marek Igaz, a ławce rezerwowych usiadł Łukasz Bogusławski.

Po kilkuminutowym opóźnieniu spowodowanym problemami technicznymi do ataku ruszyli gospodarze. Zawal wypuścił Miłosza Przybeckiego, lecz ten pomimo dobrej pozycji nie zdecydował się nawet postraszyć golkipera gości. Zagrał do środka, gdzie na piłkę nabiegał Zawal. Pomocnik starał się jeszcze oddać strzał z woleja, lecz zrobił to zbyt lekko i jego próba nie sprawiła żadnych problemów Igazowi. Tyszanie najlepszą okazję stworzyli sobie ze stałego fragmentu gry. Blisko linii 16. metra faulowany był jeden z piłkarzy GKS-u. Do rzutu wolnego podszedł dobrze znany w Chorzowie Piotr Ćwielong. Uderzył jednak niecelnie, a futbolówka przeleciała wysoko nad poprzeczką. Chwilę później to Ruch mógł objąć prowadzenie po ciekawie zapowiadającej się akcji Przybeckiego. Dostał piłkę na około 20. metr, minął bramkarza i zagrał do Vilima Posinkovicia. Chorwat miał stuprocentową okazję do strzelenia gola, ale futbolówka przeleciała obok pustej bramki.

Na pierwszą bramkę czekaliśmy do 31. minuty. Posinković przyjął piłkę na prawym skrzydle i wypatrzył dobrze ustawionego Urbańczyka w polu karnym. Zagrał do niego, a kapitan Niebieskich dopełnił formalności i wpakował futbolówkę do siatki, dając swojej drużynie prowadzenie. Kilkanaście sekund po golu Urbańczyka kontuzji doznał młody Kamil Słoma. Uraz okazał się być na tyle poważny, że pomocnik Ruchu nie zdołał już wrócić na boisko. Zastąpił go Artur Balicki.

Gospodarze utrzymali prowadzenie już do końca pierwszej połowy, choć w samej jej końcówce stracha Niebieskim napędził Ćwielong. Oddał strzał z ostrego kąta, lecz piłka minęła prawy słupek dosłownie o kilka centymetrów. Po 15. minutowej przerwie trener Rocha zdecydował się dokonać jednej zmiany i na drugą część spotkania wpuścił Bartosza Nowaka, który zmienił Zawala.


W 57. minucie Ruch prowadził już 2:0. Michał Fidziukiewicz zagrał piłkę głową do Igaza, a ta niefortunnie odbiła się po koźle od prawego słupka. Bramkarz gości odbił ją, będąc pewnym, że nie przekroczyła całym obwodem linii bramkowej. Sędzia Daniel Kruczyński zaufał liniowemu i uznał gola, mimo sporych protestów piłkarzy GKS-u Tychy. W konsekwencji tego Igaz i Adrian Łuszkiewicz obejrzeli po żółtym kartoniku za dyskusje.

Gospodarze, pomimo dwubramkowego prowadzenia nadal naciskali na piłkarzy z Tychów. Dwie „setki” zmarnował Balicki, gdy w sytuacjach sam na sam trafiał w bramkarza. Jeszcze przed upływem regulaminowego czasu gry kontuzji nabawił się kolejny piłkarz Ruchu. Posinković zasygnalizował, że nie da rady dograć spotkania do końca. Tym samym został zmieniony przez Adama Setlę.

Wydawało się, że w tym spotkaniu już wszystko co najlepsze jest za nami, aż w 89. minucie tyszanie zdobyli bramkę kontaktową. Dawid Abramowicz uderzył płasko po ziemi przy lewym słupku, nie dając żadnych szans Bankowowi na obronę. W samej końcówce w grze Ruchu widać było sporo niedokładności i nerwowości. Poskutkowało to stratą kolejnego gola. Kilka sekund wcześniej Balicki zobaczył drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną. Chorzowianie musieli kończyć mecz w dziesiątkę. Przy stałym fragmencie gry piłkarze Niebieskich zagapili się i zapomnieli o Łukaszu Matusiaku, który uderzył z woleja i wpakował piłkę do siatki, dając swojemu zespołowi cenny punkt.

W następnej kolejce Nice 1 Ligi Ruch zmierzy się u siebie z Górnikiem Łęczna (18 września), a GKS Tychy podejmie na swoim stadionie Olimpię Grudziądz (17 września).

Piłkarz meczu: Łukasz Matusiak
Atrakcyjność meczu: 6/10

1. LIGA w GOL24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Nice 1 Liga. Katastrofa! Ruch prowadził do 89 minuty 2:0 i... nie wygrał - Gol24

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24