Nieudany start Anwilu Włocławek w FIBA Europe Cup. Zabrakło spokoju w ostatnich minutach

Joachim Przybył
Joachim Przybył
Anwil Włocławek - Bilbao Basket
Anwil Włocławek - Bilbao Basket Oliwia Nowak
Anwil Włocławek prowadził z Bilbao Basket ponad 36 minut, w najlepszym momencie nawet 15 punktami, ale proste błędy w końcówce zadecydowały o porażce na inaugurację FIBA Europe Cup.

Anwil Włocławek - Bilbao Basket 79:83 (24:23, 25:15, 12:22, 18:23)

Anwil: Garbacz 16 (3), Petrasek 11 (1), Bell 11, Joesaar 8 (2), 8 zb., 5 as., Young 4, 9 zb. oraz Sanders 8, Groves 7 (1), Schenk 7 (1), Kostrzewski 5 (1), Łączyński 2.
Bilbao: Smith 13 (3), Andersson 5 (1), Hlinanson 2, Pantzar 2, Reyes 0 oraz Renfroe 22 (1), 7 zb., Killeya-Jones 18 (1), Kullamae 8, Rabaseda 7 (1), Rigo 3, De Ridder 3.

Anwil rozpoczął kapitalnie. Włocławianie imponowali w defesywie, zupełnie zamykając przed nosem rywali strefę pod koszem. W ataku przewagę fizyczną wykorzystywa Amir Bell, za 3 trafiali Janari Joesaar, Luke Petrasek i Jakub Garbacz. W połowie 1. kwarty było 17:2. Trener Bilbao musiał ratować się przerwą, bo jego zawodnicy nie specjalnie wiedzieli o co chodzi na parkiecie Hali Mistrzów.

Reprymenda się przydała, odpowiedź rywali była błyskawiczna: poprawiona obrona, seria 9:0 i to Przemysław Frasunkiewicz musiał prosić o przerwę. Jak w pierwszych minutach imponowali włocławianie, tak później zachwycali goście (run 14:0). Bardzo dobrze grali rezerwowi Bilbao, Anwil z ławki dołożył w 1. kwarcie tylko 2 punkty.

Przewaga cała przepadła i trzeba było znowu ciężko pracować w 2. kwarcie. Znowu zaczęło się od bardzo dobrej obrony, a po trafieniu z dystansu Garbacza było 34:27. Problemem były jednak zbiórki ofensywne Bilbao, trudno było też zatrzymać Sashę Killeya-Jonesa. Anwil miał już więcej wsparcia z ławki, niezłe momenty mieli Kamil Łączyński, Tanner Groves, a bardzo dobre minuty tuż przed przerwą Jakub Schenk. Dzięki nim włocławianie do przerwy mieli 11 punktów więcej.

Po przerwie Anwil do połowy 3. kwarty bronił ponad 10-punktowej przewagi, ale wtedy po całej serii udanych akcji w ataku Bilbao zredukował straty do 4 punktów (56:52). Długie minuty czekaliśmy na dobrą akcję Anwilu, brakowało już tempa i dobrych decyzji, szarpał się nieskuteczny tym razem Victor Sanders. I wreszcie w 28. minucie goście wyrównali po wolnych Killeya-Jonesa (seria 0:14). Niemoc włocławian przełamał "trójką" z rogu Mateusz Kostrzewski.

Na początku 4. kwarty Bilbao wypracowało najwyższą przewagę - 3 punkty, ale na szczęście odpowiedzieli rezerwowi: znowu Kostrzewski i Groves z dystansu. W połowie kwarty przypomniał o sobie Garbacz: najpierw trzy wolne, za chwilę trafienie z dystansu (75:69). Wydawało się wtedy, że jednak ostatnie słowo będzie należało do gospodarzy.

Na 18 sekund przed końcem Anwil miał punkt przewagi i piłkę w rękach. Goście zdecydowali się na obronę akcji, a Sanders popełnił bardzo prosty błąd połowy. Na 3 sekundy przed końcem z dystansu trafił Smith i to goście mieli +2! Anwil miał 3 sekundy na odpowiedź, ale Łączyński wyrzucił piłkę w aut. Gospodarze domagali się jeszcze odgwizdania zagrania nogą jednego z rywali, ale sędziowie po długim studiowaniu powtórek przyznali piłkę Bilbao.

25 października Anwil zagra z Caledonią Gladiators, która na inaugurację pokonała na wyjeździe rumuński Sibiu 80:68.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nieudany start Anwilu Włocławek w FIBA Europe Cup. Zabrakło spokoju w ostatnich minutach - Gazeta Pomorska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24