ASTROENERGY WARTA GORZÓW WLKP. – REKORD BIELSKO-BIAŁA 0:5 (0:3)
- Bramki: Świderski (6), Wróbel (10), Nowak 2 (17, 65 – karny), Madzia (68).
- AstroEnergy Warta: Natorski – Bielawski, Gajda (od 46 min Kasprzak), Siwiński, Grudziński (od 46 min Majerczyk) – Wawrzyniak (od 46 min Zdzichowski), Jachno (od 76 min Tokarski), Duda, Burzyński – Czerwiński (od 46 min Krauz), Gardzielewicz.
- Rekord: Szumera – Żołna (od 67 min Nocoń), Madzia (od 76 min Caputa), Pańkowski, Krysik – Wyroba – Twarkowski (od 67 min Kowalczyk), Nowak (od 76 min Feruga), Kasprzak – Świderski (od 67 min Waluś), Wróbel.
- Żółte kartki: Natorski, Gajda, Burzyński, Krauz – Kowalczyk.
- Sędziował: Przemysław Mielczarek z Kluczborka.
- Widzów: 100.
Trener na trybunie
Za czwartą w tym sezonie żółtą kartkę, obejrzaną tydzień wcześniej w Kluczborku trener warciarzy Mateusz Konefał musiał usiąść na trybunie. Nie powstrzymało go to od głośnych uwag pod adresem swoich piłkarzy, ale oficjalnie gorzowian poprowadził w sobotę Adrian Szczuka.
Mimo osłabienia na ławce, gospodarze wydawali się nie stać na straconej pozycji. Dawno nie przegrali, a do Rekordu tracili w tabeli tylko cztery „oczka”. Mecz błyskawicznie zweryfikował jednak optymistyczne oczekiwania miejscowych.
Trzy szybkie ciosy
Choć pierwszy groźny strzał oddali warciarze (minimalnie niecelne uderzenie Adriana Bielawskiego spoza pola karnego w 3 min), to potem na boisku niepodzielnie panowali już przyjezdni. Losy pojedynku rozstrzygnęli w następnym kwadransie, trzykrotnie trafiając do bramki gorzowian. Jak padły gole?
W 6 min Daniel Świderski najszybciej dopadł do futbolówki w zamieszaniu podbramkowym i bombą w dalszy, górny róg z linii pola bramkowego nie dał Oskarowi Natorskiemu najmniejszych szans na jakąkolwiek interwencję. Cztery minuty później z obrońcami Warty zabawił się Marcin Wróbel. Przyjął piłkę na prawym skrzydle, wjechał z nią w „szesnastkę”, posadził na czterech literach obrońcę Warty i uderzeniem przy bliższym słupku podwyższył prowadzenie Rekordu. W 17 min podobnym wyczynem – tyle, że z drugiej strony boiska – popisał się Tomasz Nowak.
Kompletnie zagubieni gorzowianie mogli się cieszyć, że przygrywali do przerwy tylko 0:3, bo ich rywale mieli jeszcze co najmniej cztery dogodne okazje do zdobycia kolejnych bramek.
Zmiany nic nie dały
Przed wznowieniem gry w drugiej połowie miejscowi zgłosili aż cztery zmiany. Ich zamiarem było – jeśli już nie odwrócenie wyniku – to przynajmniej uchronienie się przed dalszymi stratami. Nie udało się. W 63 min Jakub Duda sfaulował w polu karnym Świderskiego, a Nowak pewnie wykonał „jedenastkę”. Zaledwie trzy minuty później piłka trafiła po kornerze do stopera bielszczan Mateusza Madzi, który musiał trafił z 5 metrów do niemal pustej już bramki gospodarzy.
Warta przez całe spotkanie nie oddała ani jednego celnego strzału na bramkę przeciwników. Nieliczni kibice zabawiali się w końcówce, czy bordowo-granatowi pobiją swój niechlubny rekord straconych w trzeciej lidze goli (w poprzednim sezonie 0:5 z rezerwami Zagłębia Lubin). Wyższej porażki nie doznali, ale marne to pocieszenie…
Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?