MKTG Sportowy i Gol - pasek na kartach artykułów

„Bez znieczulenia” Andrzej Grajewski Niemieckie kontrowersje. Po pierwsze – liczy się jednak skuteczność!

Andrzej Grajewski
Sylwia Dąbrowa
Mistrzostwa Europy wchodzą w decydującą fazę, niestety dla nas już się dawno skończyły. Jest to przykre, że drużyna, która ostatnia zakwalifikowała się na niemiecki turniej, jako pierwsza musiała się spakować i pojechała do domu, zanim na boiskach zaczęła się gra o poważne stawki. Cóż, taki – czasami brutalny – jest jednak sport.

Na całe szczęście jest też, może poza naszą drużyną, która – jak zakładaliśmy – na Euro pojechała wyłącznie na wycieczkę, także nieprzewidywalny. Najlepszy przykład dali piłkarze ze Szwajcarii, którzy pokonali bardzo mizernych w tegorocznych mistrzostwach Włochów. Na Półwyspie Apenińskim zapanowała żałoba, i trudno się dziwić, bo nikt w Italii nie zakładał, że przygoda z turniejem dla Azzurich może skończyć się po batalii z Helwetami. Przy całym szacunku dla tych ostatnich, to na pewno nie świadczy o dobrym – aktualnie – poziomie włoskiej piłki.

Nie mam wątpliwości, że niespodzianki – a było ich już kilka w Euro’24 – jeszcze się zdarzą. Jako faworyci na pewno jednak nie zawodzą gospodarze. Ba, znów zaczyny być modne powiedzenie, że na boisku zawsze biega 22 zawodników, a na koniec i tak wygrywają właśnie Niemcy. Czy w sobotę wygrali absolutnie uczciwie? Czy bramka dla Duńczyków powinna być uznana? Czy karny powinien zostać podyktowany?

Zadaję pytania retoryczne, bo oczywiście nie nam to przesądzać. To były kompetencje sędziów, którzy nadzorowali grę. I jeżeli uznali, że był spalony, i dopatrzyli się zagrania ręką, to ich decyzji już nie cofniemy. Kontrowersje oczywiście pozostaną, ale gdyby wskazania arbitrów były odwrotne – to także byśmy ich nie uniknęli.

Bo to także istota futbolu.
Niemcy nie zagrali oczywiście wielkiej piłki, ale byli skuteczni. A to zawsze liczy się po końcowym gwizdku w poważnym turnieju. Dobrą grę to można pokazać jak jest jakiś mecz dobroczynny lub benefis kończący karierę słynnego zawodnika. Wtedy można ładnie i przyjemnie zagrać, popisać się techniką, zaprezentować coś specjalnego widzom. Na Euro i na mundialach jest trochę podobnie jak na rybach – liczy się wyłącznie to, co wpadnie do sieci. I tylko to! Styl lub jego brak jest do zapomnienia.

Oglądałem – na żywo – następne zawody żużlowej Grand Prix z udziałem polskiego mistrza. Bartek Zmarzlik tym razem, czyli w Gorzowie, był drugi, zatem ponownie nie zawiódł. Faktem jest bowiem, że w stawce szesnastu zawodników pracujących w SGP, minimum 8 to kandydaci, żeby w danym dniu wygrać. Cóż, może w finałowej batalii nie wybrałbym pierwszego pola, jak uczynił to Bartek, ale w praktyce mam tyle wspólnego z jazdą na żużlu, co ze wspinaczką na Kilimandżaro.

I właśnie dlatego nie będę za to krytykował naszego mistrza, nawet jeśli speedway znam od podszewki. Najważniejsze, że taktycznie jeżdżący Polak powiększył przewagę nad rywalami. I robi wszystko, żeby obok Igi Świątek i Natalii Kaczmarek, być jednym z najpopularniejszych sportowców w Polsce.

Dziękuję za to, że chcieliście Państwo czytać mnie w tej rubryce co tydzień. Do zobaczenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24