Zieloni przystępowali do tego meczu podbudowani zwycięstwem 1:0 z Legią przy Łazienkowskiej. Lecz Raków, zajmujący wysokie, czwarte miejsce w tabeli, to zdecydowanie silniejszy w tej chwili przeciwnik niż aktualny jeszcze mistrz Polski.
Warta Poznań wygrywa drugi mecz z rzędu:
- Ich styl gry jest niewygodny i ciężko jest im w pressingu odebrać piłkę. Niby wszyscy wiedzą, że opierają się na długich podaniach do silnych napastników, którzy przetrzymują piłkę, ale i tak Radomiak cały czas punktuje, bo nie jest łatwo się do tego dostosować - mówił przed meczem trener Zielonych Dawid Szulczek.
Zobacz zdjęcia z meczu:
Goście nastawili się w Grodzisku, na twardą fizyczną walkę z Zielonymi. Od początku czekali na swojej połowie na okazje do kontry, a gdy Warta za sprawą Papeau próbowała rozwinąć skrzydła, starali się te próby likwidować już w zarodku. Było sporo fauli i niedokładności. - Mieliśmy być cierpliwi w tym ataku pozycyjnym, ale naszym akcjom brakowało szybkości - przyznał w przerwie pauzujący za kartki kapitan Warty Jakub Kiełb.
Czytaj też:
Warta najlepszą okazję miała w 22. minucie. Po podaniu Zrelaka z lewej strony piłka przecięła całe pole karne i trafiła do zamykającego akcję Miguela Luisa. Strzał Portugalczyka został jednak zablokowany. Miguel Luis chwilę wcześniej też nie zachował się najlepiej. Po podaniu Grzesika przyjął piłkę w polu karnym, ale pospieszył się ze strzałem i Majchrowicz nawet nie musiał interweniować.
Radomiak też nie grzeszył skutecznością. Wynik mógł otworzyć Raphael Rossi. Brazylijczyk dopadł do wybitej piłki i uderzył z piętnastu metrów, na szczęście obok słupka. W 37. min. goście jednak objęli prowadzenie. Po rzucie rożnym główkował Rossi, Adrian Lis odbił piłkę przed siebie, ale był tam Dawid Abramowicz, który z najbliższej odległości wpakował futbolówkę do siatki. To tu dużo mówić, bramkarz Warty nie popisał się przy tej interwencji, bo strzał Rossiego powinien złapać.
Abramowicz natomiast podziękował za prezent, a w przerwie tak skomentował tego gola: - Chyba jestem "królem padliny", bo to moja druga taka bramka w ekstraklasie. Ale bardzo cieszę się, że ten gol dał nam prowadzenie - mówił.
Takiej metamorfozy Warty po przerwie, pewnie nie przypominają najstarsi kibice tego klubu. Zieloni w ciągu niespełna ośmiu minut całkowicie odwrócili losy meczu. Strzelili trzy gole, odwracając scenariusz niedzielnego starcia.
W 47. min. do podanej przez Papeau piłki dopadł w okolicach narożnika pola karnego Jan Grzesik. Obrońca Warty strzelił precyzyjnie. Piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do bramki.
Czytaj też:
Poznaniacy jeszcze nie zdążyli się nacieszyć z wyrównania, a już prowadzili 2:1. Kontrę zainicjował obchodzący 30. urodziny Mateusz Kupczak i idealnie w tempo dograł do biegnącego na pełnej szybkości Miguela Luisa. Ten pomknął na bramkę Radomiaka i strzelił między nogami Majchrowicza.
Pogubionej defensywie Radomiaka w 53 minucie przytrafił się kolejny błąd. Adama Zrelak zagrał do Miguel Luisa przed pole karne, a Portugalczyk strzałem z ok 14 m ponownie zaskoczył Filipa Majchrowicza.
Goście po tych trzech ciosach byli w szoku. Próbowali jeszcze walczyć, ale nic sensownego nie potrafili skonstruować. W Warcie natomiast debiutował Frank Castaneda, który widać, że jest piłkarzem dynamicznym i dobrym technicznie.
Warta, wygrywając 3:1, zrewanżowała się Radomiakowi za pechową porażkę 0:1 w poprzedniej rundzie w Radomiu. Warciarze tym samym zwyciężyli w PKO Ekstraklasie drugi raz z rzędu. Ostatnio taka sztuka udała się im na przełomie marca i kwietnia 2021 roku. Wówczas podopieczni Piotra Tworka wygrali z Podbeskidziem 2:1 i Górnikiem Zabrze 1:0. Zieloni tym samym mają trzy punkty przewagi nad strefą spadkową, a w trzech pierwszych meczach na wiosnę zdobili siedem punktów.
Zobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?