„Miłość większa od milionów, Kuba wreszcie witaj w domu” - taki napis przywitał Jakuba Błaszczykowskiego w Krakowie. Było w nim coś proroczego, bo były kapitan reprezentacji otworzył wynik spotkania Wisła Kraków – Śląsk Wrocław. W 40 min pewnie wykorzystał rzut karny podyktowany po tym, jak Robert Pich kopnął Krzysztofa Drzazgę. Sytuacja była niegroźna – piłka spadała pionowo z góry i Słowak próbował wybić ją jak najdalej przed siebie. Niestety – trafił w nogę rywala. Sędzia Paweł Gil miał trochę kłopotów, by skorzystać w tej sytuacji z VAR-u bo początkowo… nie działał monitor, zainstalowany dla arbitra głównego tuż przy linii bocznej. Po kilku chwilach jednak się włączył i Gil potrzebował tylko kilku sekund, by odgwizdać przewinienie.
Do tego momentu mecz w wykonaniu Śląska wyglądał całkiem nieźle. Drużyna Lavicki była zdyscyplinowana, lepiej ułożona taktycznie i potrafiła stwarzać zagrożenie zwłaszcza po stałych fragmentach gry. Niewiele brakowało, by z rzutu wolnego trafił Krzysztof Mączyński, ale jego uderzenie wybronił Mateusz Lis. Groźnie było też po rzutach rożnych. Znów pewnie na skrzydle czuł się Lubambo Musonda, który przez pierwszy kwadrans napędzał ofensywne akcje Śląska. Wisła tymczasem miała bardzo dużo strat w środku pola, ale już jej gra na skrzydłach – zgodnie z oczekiwaniami – wyglądała lepiej. Kłopoty miał zwłaszcza Mateusz Broź, który wrócił do pierwszej jedenastki po pauzie za kartki. Mateuszowi Cholewiakowi też zdarzało się, że zostawał z przodu, a wtedy robiło się naprawdę groźnie.
Wracając do faulu Picha na Drzazdze – ten drugi był minimalnie szybszy wyskakując do piłki. Słowak go dotknął, ale „Wiślak” dołożył też trochę od siebie.
Skrzydłowy gości grzechy mógł odkupić na początku drugiej połowy. Miał trochę miejsca przed polem karnym, ale jego strzał poszybował nad spojeniem słupka z poprzeczką. Im potem dłużej trwał ten mecz, tym bardziej mieliśmy wrażenie, że Śląsk nie przewidział scenariusza, w którym będzie przegrywał. Wisła też była nieporadna, ale niosła ją ambicja i kibice, którzy licznie stawili się na Stadionie im. Henryka Reymana.
Lavicka szybko zareagował na bierność swoich zawodników. Już pół godziny przed końcem meczu na murawie zameldowali się Marcin Robak i Michał Chrapek. Ten pierwszy bardzo szybko doszedł do sytuacji strzeleckiej, ale zabrakło mu celności. WKS przesunął się trochę pod bramkę przeciwników, ale klarownych szans było wciąż jak na lekarstwo.
Dopiero w 82 min dwukrotnie świetnie odnalazł się Musonda, ale najpierw jego strzał z dalszej odległości w okienko wyłapał Lis, a chwilę potem Zambijczyk przeniósł piłkę nad poprzeczką. W odpowiedzi po indywidualnej szarży prosto w ręce Słowika trafił Plewka. W samej końcówce szanse miał jeszcze Radecki, lecz tylko złapał się za głowę.
CZYTAJ TAKŻE:
[b]* Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 1:0 WYNIK, RELACJA. Błaszczykowski katem Śląska.
* Zagłębie Lubin - Miedź Legnica 17.02.2019. W Lubinie zapłonęły szaliki Śląska i Miedzi [ZDJĘCIA, FILM]
* Jakub Błaszczykowski powrócił na Reymonta, kibice powitali go specjalną oprawą [ZDJĘCIA][/b]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?