Jakub Skierka pojawił się w Zielonej Górze cztery lata temu. Od razu trafił pod skrzydła trenera Jacka Miciula, specjalisty od stylu grzbietowego. Szkoleniowiec prowadził wcześniej Radosława Kawęckiego doprowadzając go na szczyt. O Skierce mówiło się, że będzie godnym następcą popularnego „Kawy”, który jednak popadł w konflikt z zielonogórskim trenerem i zdecydował się na rozbrat z klubem. Skierka miał go zastąpić. Pływak czynił szybkie postępy, zdobywał medale na krajowym podwórku, choć na swoim koronnym dystansie: 200 m stylem grzbietowym ustępował o wiele bardziej doświadczonemu Kawęckiemu. Mówiono wtedy w klubie, że Skierka ma czas, a katorżnicza praca zaprocentuje. Słychać było jednak i takie głosy, że 24-letni dziś pływak owszem, ma potencjał, ale nie na miarę talentu i umiejętności swojego wielkiego poprzednika w klubie.
Srogi zawód w Tokio
Najważniejsze były igrzyska olimpijskie w Tokio. Skierka wywalczył na nie przepustkę podczas mistrzostw Europy w Budapeszcie. W finale na swoim koronnym dystansie był siódmy uzyskując czas 1:58,56. Niestety, w Tokio na igrzyskach spisał się fatalnie zajmując 27. miejsce z czasem 1:59,30. Pływak nie przebrnął nawet eliminacji. Z dzisiejszej perspektywy wydaje się, że to był jego początek końca w klubie. Zawodnik już wcześniej sygnalizował, że chciałby w Zielonej Górze zarabiać więcej. Jego rodzinne Kartuzy oferowały mu zdecydowanie lepsze warunki.
– Nie ukrywam, że chodziło o kwestie finansowe. Coś niby było w klubie robione, po igrzyskach moja sytuacja miała się zmienić, ale nic się nie zmieniało. Musiałem podjąć męską decyzję. Za 700 złotych brutto stypendium marszałkowskiego nie byłem w stanie wyżyć. Rodzinne Kartuzy zawsze mi pomagały, a w klubie nie mogłem liczyć na nic konkretnego – mówił w rozmowie z „Gazetą Lubuską” były już pływak TP Zielona Góra. Skierka dodaje, że klub mu pomagał, ale nie była to regularna pomoc. – Gdy się upominałem, to coś dostawałem. Głupio mi było jednak chodzić i prosić, a nie chciałem niczego otrzymywać z łaski – dodał zawodnik.
Kasa, a raczej jej brak
Co na to zielonogórski klub? - Nie byliśmy w stanie zapewnić mu takich warunków, jakich oczekiwał. Pomoc od nas jednak otrzymywał ze środków miejskich. Nie była ona duża, ale na pewno wyższa niż stypendium marszałkowskie. Pokrywaliśmy mu część rachunków, choć nasze możliwości były niewielkie – przyznał Marian Rzeźniewski, dyrektor TP Zielona Góra.
Skierka, choć oficjalnie jest zawodnikiem zielonogórskim, trenuje już w Kartuzach. – Rozumiemy zawodnika. Nie będziemy jednak robić mu żadnych problemów ze zmianą barw klubowych – dodał Rzeźniewski.
Trener skupi się na swoich
Zawodnik największe swoje sukcesy zawdzięcza Jackowi Miciulowi. Czy zmiana barw klubowych oznacza także rozbrat z trenerem?
- Były takie rozmowy, by reprezentować Kartuzy i zostać w Zielonej Górze pod skrzydłami trenera Jacka. Doszły jednak u mnie sprawy rodzinne, więc chciałem wrócić do domu. Pożegnałem się z panem Jackiem, on rozumie moją decyzję. Nie pogniewaliśmy się na siebie, przynajmniej z mojej strony wciąż jest duży szacunek do trenera. Przez cztery lata byłem pod jego „skrzydłami” – mówił Skierka.
A sam trener?
- Nie miałem argumentów, żeby go zatrzymać, same opowieści o możliwości występu na igrzyskach olimpijskich czy zdobyciu medalu na mistrzostwach Europy nie nakarmią dorosłego mężczyzny. Nie zamykam się z nim na współpracę, ale mam też swoich zawodników, o których muszę powalczyć. Jest w klubie parę talentów, które można poprowadzić. Od maja do sierpnia w roku olimpijskim zajmowałem się tylko Kubą, a moi zawodnicy wtedy pracowali z innym trenerem. Psychicznie nie znosili tego najlepiej - uważa Jacek Miciul.
Poradzą sobie bez Skierki
Zawodnik chce postawić na sport. Jest w optymalnym wieku, by osiągać sukcesy. – Stawiam mocno na pływanie, ale wszystko kosztuje, nie mogę sobie pozwolić na słabe finansowanie – mówił Skierka. Jego odejście z Zielonej Góry to pewnie duży cios dla całego środowiska pływackiego w mieście, bo olimpijczyk z Tokio był najlepszym obecnie seniorem w klubie.
- Nie byliśmy jednak zadowoleni z jego postawy. Z czterech ostatnich imprez: igrzysk olimpijskich, mistrzostw świata czy mistrzostw Europy solidnie wypadł tylko na mistrzostwach Europy, gdzie wywalczył minimum na igrzyska. Na pozostałych zawiódł. W klubie mamy kilkoro zawodników, którzy powoli wkraczają w dorosły wiek. Damy radę bez Skierki – zapewnił Rzeźniewski.
WIDEO: Morsowanie w podzielonogórskiej Świdnicy, 10 stycznia 2021
Polub nas na fb
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?