Cóż, Niemcy zdecydowali inaczej. Szkoda, bo mają oni sporo kibiców kochających speedway, a zawody ligowe rozgrywane są tak rzadko, że można byłoby je przeprowadzić nawet wyłącznie jesienią.
ZOBACZ TEŻ
- Żużlowiec Stali: Mam nadzieję, że każdy da coś od siebie
- Martin Vaculik: „Musimy postawić na Polskę"
- Żużlowiec z koronawirusem! Niedawno jeździł w Falubazie
- Karnety na mecze żużlowców Falubazu na razie bez zwrotów
- Inauguracja Grand Prix i Speedway of Nations przełożone!
- Motocykle zawarczały. Patryk Dudek przegania koronawirusa
Inna sytuacja jest w Szwecji. W mojej ocenie płyną stamtąd dobre wiadomości, bo chodź Szwedzi już wcześniej przełożyli start ligi na 2 czerwca, to nie zabronili swoim żużlowcom trenować na torach. Nie widzę nic w tym złego, że Szwedzi walcząc z epidemią, starają się normalnie żyć. Rzecz jasna, nie jestem za tym, by już teraz organizować wielkie zgromadzenia, czy imprezy sportowe z kilkunastotysięczną widownią, ale żużlowe treningi indywidualne, z należytą ostrożnością, z pewnością można byłoby przeprowadzić również u nas.
Na czerwiec, a konkretnie na jego połowę, powrót do ścigania wyznaczyli Brytyjczycy. W Polsce o tak konkretnych datach jeszcze się nie mówi. Póki co jedynie odwołane zostały kwietniowe mecze PGE Ekstraligi, wątpliwy jest jednak majowy start rozgrywek. Dobra wiadomość jest jednak taka, że zarządcy ligi z optymizmem patrzą na sezon 2020. Nie mówi się o tym, że żużlowcy w ogóle nie ruszą do ścigania, a zamiast tego buduje się różne scenariusze wedle, których zespoły mogłyby stanąć do rywalizacji. Jedna z opcji zakłada mecze przy pustych trybunach. Sytuacja fatalna dla wszystkich stron, to wiadomo. Jeszcze kilka tygodni temu stawiałem stanowcze „nie” takiemu rozwiązaniu. Ale, że sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy zmienia nasze postrzeganie świata z dnia na dzień, teraz mówię: tak. Bo skoro godzą się na to kluby i zawodnicy, to niewykluczone, że taką opcję zaakceptują też kibice. Podejrzewam, że mogą wyjść z założenia, o którym w telewizji nSport+ mówił żużlowiec Stali Gorzów Szymon Woźniak:
Jeśli teraz miałbym wybierać: jechać bez kibiców i pokazać im żużel w telewizji, albo nie pokazać wcale, to zdecydowanie, z bólem serca, wolę im pokazać żużel w telewizji, niż cały rok mieliby oglądać powtórki.
Racja, powtórki w większości kiedyś się znudzą. Są oczywiście wyjątki. Ostatnio telewizja przypomniała m.in. rozegrany w sezonie 2017 mecz Falubazu Zielona Góra w Toruniu. Spotkanie było pełne dramaturgii, przez cały mecz prowadzili gospodarze. Zielonogórzanie po raz pierwszy objęli prowadzenie po… ostatnim wyścigu. To z tego pojedynku pochodzi słynna akcja Patryka Dudka, który na ostatnim łuku 15. biegu „łyknął” Grega Hancocka. Ten wyścig można oglądać w nieskończoność, nigdy się nie znudzi. Dlatego, idąc za tropem myślenia Szymona Woźniaka, tym kibicom, którzy są bezwzględnie na „nie” pustym trybunom, można postawić pytanie: Czy wolicie czekać na podobne żużlowe arcydzieła oglądając nowe mecze tylko w telewizji, czy nie mieć szansy zobaczenia ich wcale?
ZOBACZ TEŻ
OBEJRZYJ: Gala PGE Ekstraligi po sezonie 2019
Polub nas na fb
Polub nas na fb
Obserwuj nas na Instagramie
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?