- Ciężko zapracowaliśmy na te zwycięstwo. Wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Twarda walka przed 40 minut. Trafialiśmy trudne rzuty i to było kluczowe - mówił Paul Scruggs, obrońca Trefla.
To on - jak w meczu nr 5. był bohaterem Trefla. Świetna skuteczność dystansowa co chwilę podcinała skrzydła szczecinianom.
- Złapałem rytm, czuję pewność siebie, a koledzy mi ułatwiają grę - mówił Scruggs.
- Nie widzę dużej różnicy między ostatnimi spotkaniami. Trafiamy i nie mieliśmy odcięcia, które było w poprzednim meczu - mówił Żan Tabak, trener Trefla. - Jesteśmy zespołem obrony, tym wygraliśmy większość spotkań i te w finałach. King może bez problemów zdobywać 100 punktów, ale my wiemy, jak wygrywać z takim zespołem. My jesteśmy inni. Ale jak trafiamy jest nam łatwiej.
Trefl zaraz po meczu zapakował się do autokaru i ruszył w drogę do Sopotu.
- Nie słyszałem, by któryś z polskich zespołów zostawał na noc po meczu, wynajmował hotel. Może gdyby była możliwość lotu jutro rano, to moglibyśmy się nad tym zastanowić - mówił Tabak. King po ostatnim meczu w Sopocie - został nad Bałtykiem.
Szkoleniowiec podkreślił, że zmianą w piątce Kinga zaskoczony bardzo nie był.
- Koszykówka to nie futbol. Nie ma znaczenia, kto gra w piątce. Są zmiany nawet po minucie. Wszyscy muszą być gotowi do gry - tłumaczył szkoleniowiec.
W szczecińskiej szatni oczywiście kiepskie nastroje. Zespół przegrał mecz, który miał przesądzić o mistrzostwie Polski, w dodatku Trefl wygląda teraz na zespół dojrzalszy, pewniejszy siebie, który odzyskał swoją skuteczność.
- Sopot przyjechał i wyszedł z dobrą energią. Zaskoczyli nas, ciężko było wrócić, a jak już podchodziliśmy to oni mieli zbiórkę ofensywną i trójkę. Dziś byli lepsi. Wracamy na mecz o wszystko do Sopotu - mówi Andrzej Mazurczak, rozgrywający Kinga.
- Gratulacje dla Trefla i trenera Tabaka. Mecz podobny do ostatniego w Sopocie. Trefl miał więcej energii. Nam jej brakowało - może mental nas zawiódł, bo prowadziliśmy 3:1 i myśleliśmy, że łatwo to zakończymy. Uciekła nam ta sytuacja, pełne trybuny też po część nas przerosły. Nie ma co chwalić część zawodników, a innych ganić. Przegrał zespół. Nie dźwignęliśmy tego meczu mentalnie - podkreślał Arkadiusz Miłoszewski, trener Kinga.
King walczył, próbował, ale w czwartkowy wieczór goście fantastycznie trafiali za trzy (17/26).
- We wcześniejszych meczach pudłowali, a u nas 17 celnych trójek. To może być ich rekordowy wynik. Generalnie dużo zawodników było w grze, punktowało. Wynik może nie odzwierciedla walki do 36. minuty, ale uważam, że ono kontrolowali ten mecz. I dobrze wiem, że zatrzymanie Trefla poniżej 80 punktów może nam pomóc, będzie więcej - będą problemy - tłumaczył Miłoszewski.
Trener Kinga dokonał roszady w piątce, ale nie wyszło to Kingowi na dobre.
- Kacper Borowski nie lubi kryć Jarka Zyskowskiego. Miałem więc inne pomysły. Tony zagrał, ale oczekiwałem czegoś więcej. Brakuje mu jednak fizyczności, a Trefl wykorzystuje jego słabości. Ma problem, swoje atuty ukrył. Brakuje nam jego punktów. Liczę, że się zbierze i pomoże w Sopocie - stwierdził trener Kinga. - Po drugiej stronie większą rola odgrywa Zyskowski. Wie, co ma robić, potrafi grać w takich meczach. Tony go nie zaatakował tak jak należy. Kuba Schenk kontroluje mecze, gra rewelacyjnie, ale my mu pomagamy - dodał Miłoszewski.
Bardzo źle wypadł w czwartek Avery Woodson. Jeden z najważniejszych graczy Kinga - pudłował, a mecz zakończył z zerowym dorobkiem.
- Nie wiem, co się z nim stało. Jak pytałem się o samopoczucie, to mówił, że czuje się świetnie. Ale nie trafiał z czystych pozycji. Próbowałem go uruchomić w trzeciej kwarcie, ale nie trafiał - mówił Miłoszewski.
W niedzielę decydujący mecz o mistrzostwie Polski. Co będzie kluczowe?
- Mental będzie najważniejszy. Kto bardziej uwierzy, że może - wygra. Trefl po dwóch wygranych może myśleć o prawie serii i kolejnym zwycięstwie, ale my potrafimy wygrywać na wyjeździe - mówił Miłoszewski.
- Jedna porażka nic nie znaczy. Nie ma znaczenia że było 3:1, bo wtedy też musieliśmy wygrać po raz czwarty. Teraz też. Przed nami ostatni mecz, kibice lubią takie emocje, będzie walka. Kluczem - energia, ale to samo w każdym meczu. Mental też. Mamy zawodników, którzy potrafią się odnaleźć w takiej sytuacji. Jestem pewny, że dobrze zagramy - dodał Mazurczak.
Trefl inaczej to trochę widzi.
- Obrona. King jest fizyczniejszym zespołem, więc musimy ich zatrzymać. Czeka nas bardzo trudne wyzwanie. Nie mamy wcale przewagi nad Kingiem po tych zwycięstwach. Mecze były równe. Trzeba unikać błędów, a jak to się uda - damy sobie szansę. Skuteczność z dystansu też jest ważna, ale na 60 procent nie możemy liczyć - zauważył Żan Tabak.
- W niedzielę będzie liczyła się obrona. Obrona wygrywa mistrzostwa - mówił Paul Scruggs.
Niedzielny mecz ma rozpocząć się o godz. 20 w Sopocie.
Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?