PGNiG Superliga. Emocje prawie do końca! MMTS Kwidzyn nastraszyło Łomżę Industrię Kielce

Paweł Kotwica
Paweł Kotwica
Wygrana Łomży Industrii Kielce w Kwidzynie była niepewna do ostatnich minut.
Wygrana Łomży Industrii Kielce w Kwidzynie była niepewna do ostatnich minut. MMTS KWidzyn/PGNiG Superliga
W meczu PGNiG Superligi piłkarzy ręcznych, MMTS Kwidzyn przegrało z Łomżą Industrią Kielce.

PGNiG Superliga. Emocje prawie do końca! MMTS Kwidzyn nastraszyło Łomżę Industrię Kielce

MMTS Kwidzyn - Łomża Industria Kielce 30:35 (16:13)
Łomża Industria Kielce: M. Kornecki (1-21, 43-51, 58-60 min, 5/21 = 24 %), Wolff (21-43, 51-58 min, 7/20 = 35 %) – Wiaderny 6 (2), Sanchez-Migallon – Sićko 7, D. Dujszebajew 5 – Karacić 3 (1) – A. Dujszebajew 3 (1), Paczkowski 1 – Domagała, Kounkoud – Karaliok 7, Tournat 3. Trener: Talant Dujszebajew.

MMTS: Zakreta (1-60 min, 10/43 = 23 %), Chruściel (na jednego karnego, 0/1 = 0 %) - Majewski, Grzenkowicz – H. Kornecki 3, Kamyszek 6 – Potoczny 4, Kutyła 2 (2), Wawrzyniak 1 – Orzechowski 2, Guziewicz, Nastaj 2 – Szyszko 6 (2) – Landzwojczak, Jankowski 4. Trener: Bartłomiej Jaszka.

Karne. Łomża Industria Kielce: 4/9 (Zakreta obronił dwa rzuty Wiadernego i jeden A. Dujszebajewa, Karacić trafił w słupek i rzucił nad bramką). MMTS: 4/6 (M. Kornecki obronił rzut Kutyły, Wolff obronił rzut Szyszki).

Kary. Łomża Industria Kielce: 8 minut (Sićko, Sanchez-Migallon, Paczkowski, Karacić po 2). MMTS: 12 minut (Kamyszek, H. Kornecki po 4, Potoczny, Landzwojczak po 2).

Sędziowali: Grzegorz Młyński (Zwoleń), Dariusz Żak (Radom).

Widzów: 1100.

Przebieg: 2:0, 2:1, 3:1, 3:2, 4:2, 4:3, 4:5, 5:5, 5:7 (‘11), 7:7, 7:8, 9:8, 9:9, 10:9, 10:10, 11:10, 11:11 (‘20), 15:11 (‘24), 15:12, 16:12, 16:13 – 17:13 (‘32), 17:19 (‘37), 18:19, 18:20,19:20, 19:22 (‘40), 20:22, 20:23, 21:23, 21:24, 23:24 (‘44), 23:25, 24:25, 24:27, 26:27 (‘49), 26:29, 27:29, 27:30, 28:30, 28:31, 29:31, 29:32, 30:32, 30:35.

Do ostatnich minut musieli drżeć kieleccy kibice o wynik meczu w Kwidzynie. Do przerwy gospodarze sensacyjnie prowadzili, jeszcze w 57 minucie przegrywali tylko 30:32.

Kielczanie rozegrali mecz zaledwie 45 godzin po wyjazdowym, przegranym 28:32 spotkaniu Ligi Mistrzów z Barcą, a do Kwidzyna pojechali prosto z lotniska w Warszawie, gdzie wymieniło się kilku zawodników. Poza kontuzjowanymi Elliotem Stenmalmem, Cezarym Surgielem i Tomaszem Gębalą, nie zagrali Dylan Nahi, Haukur Thrastarson, Michał Olejniczak, Nedim Remili i Arkadiusz Moryto. - Mogliśmy grać w Kwidzynie w niedzielę, ale w środę gramy mecz Ligi Mistrzów w Aalborgu i musimy się do niego solidnie przygotować – tłumaczył trener Talant Dujszebajew.

W Barcelonie mistrzowie Polski zagrali z zaklejonym herbem Kielc, w Kwidzynie już nie, gdyż była to jednorazowa akcja.

Spotkanie otworzyło spotkanie dwóch „jedynek” – grający z tym numerem Hubert Kornecki pokonał swojego brat, również „jedynkę”, Mateusza. Pierwsze 20 minut było w wykonaniu kielczan średnie, a końcówka pierwszej połowy bardzo słaba. Kwidzynianie raz za razem zaskakiwali śpiącą kielecką defensywę, niewiele lepiej było w ataku, gdzie obok składnych i skutecznych akcji naszym zawodnikom przydarzały się proste straty i przestrzelone „setki”. W tej części gry goście zmarnowali aż trzy rzuty karne.

Po około dziesięciu minutach gry wydawało się, że gra drużyny trenera Dujszebajewa „zaskoczyła”. Kilka udanych akcji obronnych i skuteczne akcje po drugiej stronie boiska dały prowadzenie 7:5 (11 minuta). Ale od remisu 11:11 w 20 minucie gra znowu siadła, obrona znów grała pasywnie, w ataku były straty albo niecelne rzuty. MMTS zdobyło cztery bramki z rzędu i najwyraźniej zaczęło wierzyć, że może zrobić megasensację. Do przerwy Żółto-Biało-Niebiescy mieli trzy bramki na minusie i musieli diametralnie zmienić swoją grę.

I tak się stało. W szatni z napisem „Goście” w przerwie musiało być głośno, bo długo po zmianie stron nasi zawodnicy zasuwali w obronie jak małe samochodziki. Defensywa wysunęła się na dziewiąty metr, obrońcy przesuwali się za piłką i rywale stracili swobodę rzutów, a do błędów wymuszonych przez naszą obronę kwidzynianie dołożyli również niewymuszone straty. W tej sytuacji mniej Łomżę Industrię kosztowały błędy w ataku, które przydarzały się od czasu do czasu.

Wyjście na prowadzenie ekipie z Kielc zajęło tylko kilka minut – w 37 było 19:17. W ataku świetnie prezentowali się Artiom Karaliok i Szymon Sićko, dużo pozytywnych zagrań miał Alex Dujszebajew. Wydawało się, że sytuacja została opanowana, w 40 minucie przyjezdni wygrywali 22:19 i zanosiło się na dalsze powiększanie przewagi i luźną końcówkę.

Nic z tych rzeczy. Drużyna trenera Bartłomieja Jaszki nie zamierzała odpuścić, wychodząc być może z założenia, że skoro wkrótce w Lidze Europejskiej będzie się mierzyła z europejską potęgą, niemieckim SG Flensburg-Handewitt, to przynajmniej napędzi strachu innemu potentatowi. A że zespołowi z Kielc znów zaczęły się przytrafiać błędy i nieskuteczności (między innymi kolejne dwa przestrzelone karne), to musiał on do ostatnich minut odczuwać na plecach oddech rywala. Jeszcze w 57 minucie było tylko 32:30 dla Łomży Industrii Kielce, ale do końca spotkania gole zdobywali już tylko kielczanie – Nicolas Tournat, Szymon Wiaderny i Szymon Sićko. A wszystko to było przeplatane udanymi interwencjami Mateusza Korneckiego.

Łomża Industria kolejny mecz rozegra w środę, 28 września o godzinie 20.45 w duńskim Aalborgu, a w PGNiG Superlidze zagra w Kielcach z Gwardią Opole (niedziela, 2 października, godz. 12.05).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: PGNiG Superliga. Emocje prawie do końca! MMTS Kwidzyn nastraszyło Łomżę Industrię Kielce - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24