Kuriozalna sytuacja. Pięć zwycięstw Biało-Czerwonych z mniejszym znaczeniem dla światowego rankingu niż jedna porażka!

Pozycja na szczycie rankingu naszej drużyny powoduje, że zupełnie nie opłaca się rywalizować z drużynami klasyfikowanymi poniżej czołowej dziesiątki. Ewentualne zwycięstwo nie przynosi bowiem żadnych korzyści w klasyfikacji, z kolei porażka może kosztować niezwykle słono.

Dowodem na to mogą być tegoroczne zmagania w siatkarskiej Lidze Narodów. Biało-Czerwoni mierzyli się w nich z czterema ekipami z drugiej dziesiątki klasyfikacji, a także dwoma z czołówki. Bilans potyczek to pięć zwycięstw i jedna porażka.

Najwięcej punktów naszej drużynie przyniósł triumf ze Stanami Zjednoczonymi bez straty seta. Dzięki wygranej na konto Polaków trafiło 8,33 pkt. Pozostałe cztery triumfy w zasadzie nie miały wielkiego przełożenia na nasz dorobek - za wygraną z Holandią (3:0) uzyskaliśmy zaledwie 1,42 pkt. Dzisiejszy triumf z Turcją to jedynie 1,24 pkt. Z kolei wygrane z Kanadą i Bułgarią po czterosetowej batalii to jedynie 0,01 pkt. za każdą potyczkę.

Zespołem, który okazał się lepszym od podopiecznych Nikoli Grbicia w tegorocznej edycji, była Słowenia. Porażka w ostatnią niedzielę maja sprawiła, że z naszego konta ubyło aż 15,79 pkt. Straty tej nie udało się więc zniwelować pomimo aż pięciu zwycięstw, w tym trzech bez straty seta.

Łączny zysk za tegoroczne triumfy w Lidze Narodów to 11,01 pkt, a więc pięć wygranych było aż o 4,78 pkt mniej warte niż jedyna porażka ze Słoweńcami, którzy przecież należą do grona najlepszych siatkarskich drużyn. Na plus możemy wyjść dopiero po piątkowym spotkaniu z Japonią, pod warunkiem, że wygramy bez straty seta. Zwycięstwo 3:0 zapewni nam bowiem 6,29 pkt. Jeśli Azjaci urwą jedną partię - zyskamy tylko 3,79 pkt, a więc nasz dorobek po ewentualnych sześciu triumfach wciąż będzie gorszy niż strata z jednego meczu.

Spotkanie Polska - Japonia w siatkarskiej Lidze Narodów zostało zaplanowane na piątek, 7 czerwca. Początek o 12.20.