Do Dortmundu zjechało kilkadziesiąt tysięcy fanów z Albanii. Trudno się było przebić nawet przez wyznaczone dla mediów parkingi, bo przez nie na Signal Iduna Park wędrowali hałaśliwi Albańczycy. Bardzo nerwowo reagowali na jakieś uwagi, trąbienie, a wolontariusze, stewardzi interweniowali rzadko.
– Jestem dopiero pierwszy raz przy obsłudze takiego wydarzenia – tłumaczyła Elise, która informowała o wjazdach na parkingi.
Jej reakcja i innych kolegów i koleżanek po fachu na pytania, wskazówki przedstawicieli mediów była podobna – rozkładanie rąk.
Gospodarze turnieju największą wagę przywiązują do bezpieczeństwa i widać to na każdym kroku. Liczne kontrole, obserwacje, wiele służb zaangażowanych do całego przedsięwzięcia, udało się nawet udaremnić większą awanturę z udziałem kibiców z obu krajów, zatrzymano kilkadziesiąt osób. W tej kwestii trudno coś Niemcom zarzucić. Wystarczy jakiś podejrzany pakunek, zwykły plecak i już przy delikwencie pojawiali się policjanci. Widać przygotowanie na różne scenariusze, ale w innych kwestiach chyba wybrano warianty oszczędnościowe.
W biurze prasowym na stadionie, klubowym Borussii Dortmund przerobionym na potrzeby Euro 2024 zatrudnienie znalazły dość przypadkowe osoby. Większość z nich nie potrafiła wytłumaczyć jak dojść na trybunę dla mediów, oddaloną dość daleko jak na tego typu imprezę. Inne pytania też sprawiały wolontariuszom i stewardom kłopoty, bo nawet nie znali topografii obiektu. Na szczęście nie można było się przyczepić na Internetu, to przygotowano wzorcowo.
Przed spotkaniem Włochów z Albanią w biurze prasowym emocjonowano się meczem Hiszpanów z Chorwacją, a zachwycony postawą Furia Roja był Stuart Pearce, legenda reprezentacji Anglii, pracujący jako ekspert telewizyjny. Gość, który zasłynął też zmarnowanym rzutem karnym w półfinale Euro’96 niezwykle emocjonalnie podchodzi do tej imprezy. Pearce pamięta dramat Jakuba Błaszczykowskiego z Francji z 2016 z konkursu karnych z Portugalią i doskonale go rozumie. O organizacji niemieckich finałów 78-krotny reprezentant Anglii nie chciał się wypowiadać, ale widział bałagan na Signal Iduna Park.
Podczas meczu organizatorzy dopuścili do czegoś, co nie powinno mieć miejsca. Na murawę wbiegł osobnik z albańską flagą, a na trybunach nie brakowało zakazanych przez UEFA symboli Wielkiej Albanii. Delikwenta złapano z trudem, a jeden z ochroniarzy podczas gonitwy doznał kontuzji. W każdym bądź razie albańskiej federacji grożą kary. To są konsekwencje fatalnego przygotowania się Dortmundu do goszczenia meczu takiej rangi.
Można odnieść wrażenie, że gospodarze obrali wariant oszczędnościowy, lecz chyba coś muszą skorygować, by uniknąć jeszcze większych kompromitacji. Na pewno nie są to już te Niemcy co w 2006 roku, nie tak niemieckie słynące z porządku i organizacji, które stają się mitami.
Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?